Skoro księża i biskupi byli rozmiłowani w zbytkach, zmysłowi i skorumpowani, to od tych, którzy oczekiwali ich przewodnictwa, można się było spodziewać jedynie tego, że będą grzęznąć w ciemnocie i grzechu.
Papiestwo uczyniło kolejny krok w swej zarozumiałości, kiedy w jedenastym wieku papież Grzegorz VII ogłosił nieomylność Kościoła rzymskiego. Wśród ogłoszonych przez niego twierdzeń pojawiło się takie, które mówiło, że Kościół nigdy nie zbłądził, ani też — zgodnie z Pismem Świętym — nigdy nie zbłądzi. Nie towarzyszyły temu jednak żadne biblijne dowody. Wyniosły biskup rościł sobie również prawo do detronizacji władców i orzekł, że żadne zdanie, jakie sam wypowie, nie może zostać przez nikogo obalone, on zaś ma przywilej unieważniania wszelkich decyzji innych osób.
Uderzającą ilustracją despotycznego charakteru owego obrońcy nieomylności był sposób, w jaki potraktował niemieckiego władcę Henryka IV. Monarcha ten pozwolił sobie na zlekceważenie autorytetu papieża, a zatem ogłoszono, że zostanie ekskomunikowany i zdetronizowany. Henryk przestraszył się pogróżek jego własnych książąt i tego, że odwrócili się od niego podburzeni do buntu przez wspierającego ich papieża, i poczuł, że musi zawrzeć pokój z Rzymem. W towarzystwie swojej żony i wiernego służącego w środku zimy przekroczył Alpy, aby się ukorzyć. Gdy dotarł do zamku, do którego wycofał się papież, wprowadzono go bez jego przybocznej gwardii na zewnętrzny dziedziniec, a tam, na okrutnym mrozie, z odsłoniętą głową i boso, w łachmanach, czekał na pozwolenie, aby stanąć przed papieżem. Ten raczył go ułaskawić dopiero po trzech dniach postu i pokuty. Zrobił to jednak pod warunkiem, że cesarz będzie czekał na jego zezwolenie, zanim odzyska swe insygnia i zostanie mu przywrócona możliwość sprawowania władzy. Podniecony swym zwycięstwem Grzegorz chełpił się, że jego zadaniem jest utrącać dumę królów.
Jakże uderzający jest kontrast pomiędzy pełną arogancji i pychy postawą wyniosłego kapłana a łagodnością i delikatnością Chrystusa, który przedstawia samego siebie, jak kołacze do drzwi serca i prosi, by pozwolono Mu wejść, żeby mógł wnieść przebaczenie i pokój, i który do swoich uczniów powiedział: “Ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy, niech będzie sługą waszym” (Mt 20,27).
Kolejne stulecia były świadkami ciągłego narastania błędu w doktrynach wprowadzanych przez Rzym. Nauki pogańskich filozofów przyciągały uwagę i wywarły wpływ na Kościół jeszcze przed pojawieniem się papiestwa. Wielu tych, którzy zapewniali o swoim nawróceniu, nadal trwało przy zasadach pogańskiej filozofii; nie tylko sami ją studiowali, ale zachęcali także innych, aby wykorzystywali ją jako sposób na rozszerzenie wpływu wśród pogan. Do wiary chrześcijańskiej przedostały się poważne błędy. Wyróżniała się wśród nich wiara w przyrodzoną nieśmiertelność człowieka i świadomość po śmierci. Doktryna ta stała się fundamentem, na którym Rzym zbudował wstawiennictwo świętych i adorację Marii Dziewicy. Stąd wzięła początek herezja o wiecznych mękach dla niepokutujących, która bardzo szybko weszła w skład nauk papiestwa.
Przygotowało to grunt dla innego pogańskiego wymysłu, który Rzym nazwał czyśćcem i wykorzystał do zastraszenia łatwowiernych i zabobonnych tłumów. Herezja ta głosi, że istnieje miejsce, gdzie dusze, które nie zasłużyły na wieczne potępienie, mają cierpieć męki za swoje grzechy; dopiero gdy się oczyszczą, będzie im wolno dostać się do nieba.
Rzym potrzebował kolejnego matactwa, aby wykorzystać lęki i grzechy swych wyznawców. Stała się nim doktryna o odpustach. Pełne odpuszczenie grzechów — przeszłych, obecnych i przyszłych — oraz uwolnienie od wszelkich zasądzonych mąk i kar obiecywano tym, którzy wezmą udział w wojnach prowadzonych przez papieża poszerzającego obszar swego doczesnego panowania i którzy będą wymierzać karę jego wrogom albo niszczyć tych, którzy ośmielili się kwestionować jego duchowe zwierzchnictwo.
-41-
Uczono również, że płacąc pieniądze Kościołowi, ludzie sami mogą uwolnić się od grzechu, a także wyzwolić dusze swych zmarłych przyjaciół uwięzione w czyśćcowych płomieniach. W taki sposób Rzym napełniał swoje skarbce i utrzymywał swą świetność, przepych oraz rozpustę fałszywych przedstawicieli Tego, który nie miał gdzie skłonić głowy.
Biblijny obrzęd Wieczerzy Pańskiej został wyparty przez bałwochwalczy obrządek mszy. Podczas bezsensownej maskarady księża udawali, że zamieniają zwykły chleb i wino w rzeczywiste „ciało i krew Chrystusa”. Z bluźnierczą zarozumiałością otwarcie głosili, że mają moc stwarzania Boga, Stworzyciela wszystkich rzeczy. Żądano, by chrześcijanie pod karą śmierci wyznawali, iż wierzą w tę straszliwą, znieważającą niebo herezję. Tłumy tych, którzy odmówili, zostały oddane na pastwę płomieni.
W trzynastym stuleciu powołano do życia najstraszniejszą ze wszystkich machin papiestwa — inkwizycję. Książę ciemności współdziałał z przywódcami hierarchii. Podczas ich tajnych narad szatan i jego aniołowie kontrolowali umysły złych ludzi, jednak wśród nich stał także anioł Boży, sporządzając przerażający zapis ich nikczemnych postanowień i uczynków zbyt strasznych, aby oglądały je czyjekolwiek oczy. „Wielki Babilon” był „pijany krwią świętych”. Okaleczone ciała milionów męczenników wołały do Boga o pomstę nad tą odstępczą mocą.
Papiestwo stało się tyranem świata. Królowie i cesarze poddawali się dekretom rzymskiego biskupa. Wydawało się, że pod jego kontrolą znalazło się zarówno doczesne, jak i wieczne przeznaczenie ludzi. Przez setki lat doktryny Rzymu przyjmowano powszechnie i bez zastrzeżeń, z czcią odprawiano jego rytuały, powszechnie przestrzegano jego świąt. Jego duchowieństwo było otaczane szacunkiem i hojnie wspierane.
Jednak „południe papiestwa było północą dla świata”. Pismo Święte było niemal nieznane, nie tylko wśród ogółu, ale także wśród kapłanów. Podobnie jak niegdyś faryzeusze, przywódcy papiestwa nienawidzili światła, które obnażyłoby ich grzechy. Prawo Boże, standard sprawiedliwości, zostało usunięte, a oni sprawowali niepodzielną władzę i bez żadnych zahamowań dopuszczali się zła. Królowały oszustwo, skąpstwo i rozwiązłość. Nie było takiej zbrodni, której by nie popełniono, aby zdobyć bogactwo czy pozycję. Pałace papieży i prałatów były widownią najdzikszego wyuzdania. Niektórzy z papieży byli winni zbrodni tak wyszukanych, że świeccy władcy zabiegali o to, aby usunąć tych dygnitarzy Kościoła, którzy byli tak rozpasanymi bestiami, że nie dało się tego tolerować. Przez stulecia Europa nie doświadczyła rozwoju nauki, sztuki ani cywilizacji. Chrześcijaństwo zostało dotknięte moralnym i intelektualnym paraliżem.
Stan świata pod panowaniem Rzymu przedstawiał sobą straszne i wstrząsające wypełnienie słów proroka Ozeasza: „Lud mój ginie, gdyż brak mu poznania; ponieważ ty odrzuciłeś poznanie, i Ja ciebie odrzucę (…), a ponieważ zapomniałeś o zakonie swojego Boga, Ja też zapomnę o twoich dzieciach”. „Nie ma w kraju ani wierności, ani miłości, ani poznania Boga. Jest natomiast krzywoprzysięstwo, kłamstwo, zabójstwo, kradzież, cudzołóstwo, rabunek, morderstwa idą za morderstwami” (Oz 4,6.1-2). Takie były skutki odrzucenia Słowa Bożego.
Rozdział 4 WALDENSI
Wśród mroku, jaki okrył ziemię w czasie długiego okresu papieskiej supremacji, nie udało się zupełnie zagasić światła prawdy. W każdym stuleciu istnieli świadkowie — ludzie, którzy pielęgnowali wiarę w Chrystusa jako jedynego pośrednika między Bogiem a człowiekiem, uważali Biblię za jedyne prawidło życia i święcili prawdziwy szabat. Potomność nigdy nie dowie się, jak wiele świat im zawdzięcza. Napiętnowano ich jako heretyków i kwestionowano ich intencje; byli oczerniani, a ich pisma likwidowano, przedstawiano w fałszywym świetle albo wypaczano ich sens. Mimo to trwali niewzruszenie; z pokolenia na pokolenie utrzymywali wiarę w czystości, zachowując ją jako święte dziedzictwo dla tych, którzy mieli przyjść po nich.
Historia ludu Bożego w czasach ciemności, która nastała w konsekwencji panowania Rzymu, została spisana w niebie, ale w kronikach tego świata poświęcono jej niewiele miejsca. Nieliczne dowody na to, że tacy ludzie w ogóle istnieli, można odnaleźć jedynie w postaci oskarżeń ich prześladowców. Polityka Rzymu polegała na usunięciu każdego śladu poglądów odmiennych od jego doktryn czy dekretów. Wszystko, co nosiło znamię herezji — bez względu na to, czy dotyczyło to ludzi, czy pism — należało zniszczyć. Wystarczyło wyrazić wątpliwości lub zakwestionować autorytet papieskich dogmatów, a życie tracił bogaty lub biedny, szlachetnie lub nisko urodzony. Rzym zabiegał również o to, aby usunąć wszelkie informacje na temat jego okrucieństw wobec odszczepieńców. Na mocy decyzji soborów ustalono, że księgi i pisma, które zawierałyby takie zapisy, powinny zostać spalone. Niewiele istniało ksiąg, zanim wynaleziono druk, a te, które istniały, trudno było przechowywać; dlatego praktycznie nic nie stało na przeszkodzie, aby przywódcy Kościoła rzymskiego mogli bez trudu zrealizować swój plan.
Żaden Kościół w obrębie rzymskiej jurysdykcji nie cieszył się zbyt długo wolnością sumienia. Gdy tylko papiestwo otrzymało władzę, wyciągało ręce, by miażdżyć każdego, kto odmówił uznania jego władzy, a Kościoły, jeden po drugim, poddawały się jego panowaniu.
W Wielkiej Brytanii pierwotne chrześcijaństwo bardzo wcześnie zapuściło swe korzenie. Z tego powodu ewangelii przyjętej przez Brytów nie skaziło rzymskie odstępstwo. Jedynym darem, jaki otrzymały pierwsze Kościoły Brytanii od Rzymu, były prześladowania ze strony pogańskich władców, które sięgały nawet tak odległych miejsc. Wielu chrześcijan, uciekając przed prześladowaniami w Anglii, znalazło schronienie w Szkocji; stamtąd prawda została zaniesiona do Irlandii i w każdym z tych krajów przyjęto ją z radością.
Kiedy Sasi wtargnęli do Brytanii, zapanowało pogaństwo. Najeźdźcy nie mieli zamiaru przyjmować pouczeń od swych niewolników i chrześcijanie zostali zmuszeni do ucieczki w góry i na mokradła. Mimo to światło, które skryło się na chwilę, płonęło nadal. Sto lat później w Szkocji zajaśniało blaskiem, który dotarł do odległych krain. Z Irlandii pochodzili pobożny Kolumban i jego współpracownicy, którzy zebrawszy wokół siebie rozproszonych wierzących na samotnej wyspie Iona, uczynili z niej ośrodek pracy misyjnej. Wśród tych ewangelistów znalazł się jeden, który przestrzegał biblijnego szabatu i w ten sposób prawda ta została przedstawiona innym.
-43-
Na wyspie powstała szkoła, z której misjonarze wyruszali nie tylko do Szkocji i Anglii, ale także do Niemiec, Szwajcarii, a nawet do Włoch.
Jednak Rzym zwrócił wzrok na Brytanię i postanowił podporządkować ją swej dominacji. W szóstym stuleciu jego misjonarze podjęli się nawrócenia pogańskich Sasów. Zostali łaskawie przyjęci przez dumnych barbarzyńców i nakłonili wiele tysięcy z nich do przyjęcia wiary Rzymu. W miarę postępu przedsięwzięcia przywódcy papiescy i nawróceni przez nich Sasi spotykali wyznawców pierwotnego chrześcijaństwa. Różnica między nimi była uderzająca. Ci ostatni byli ludźmi prostymi, pełnymi pokory, wiernymi Biblii w kwestii rozwoju charakteru, doktryny i manier, podczas gdy pierwszymi kierował zabobon, cechowała ich pompatyczność i właściwa papiestwu arogancja. Wysłannicy Rzymu zażądali, aby owe zbory chrześcijańskie uznały papieską wszechwładzę. Brytowie odpowiedzieli łagodnie, że pragną kochać wszystkich ludzi, jednakże papież nie został upoważniony do sprawowania rządów w Kościele, zatem są w stanie okazać mu jedynie takie poddanie, do jakiego jest zobowiązany każdy naśladowca Chrystusa. Ponawiano próby podporządkowania ich Rzymowi, jednak ci skromni chrześcijanie, zdumieni butą, jaką okazywali jego posłańcy, zdecydowanie powtarzali, że nie znają innego mistrza prócz Chrystusa. Wówczas rzymski przywódca powiedział: „Skoro nie przyjmujecie braci, którzy przynoszą wam pokój, przyjmiecie wrogów, którzy przyniosą wam wojnę. Jeśli nie zjednoczycie się z nami, wskazując Sasom drogę życia, otrzymacie od nich cios śmierci”. Nie by ły to czcze pogróżki. Przeciw ludziom wyznającym biblijną prawdę wykorzystywano wojnę, intrygę i podstęp, aż zbory Brytanii zostały zniszczone albo zmuszone do poddania się władzy papieża.