Wielki Bój – Dzień 023

„Mam nadzieję, że to, co powiedziałem, wykazuje jasno, iż starannie rozważyłem i wziąłem pod uwagę niebezpieczeństwa, na jakie się narażam; jednak będąc daleki od konsternacji, cieszę się, widząc,że ewangelia dziś, podobnie jak w przeszłości, jest powodem niepokoju i niezgody. Taki bowiem jest charakter i takie przeznaczenie Słowa Bożego. «Nie przyszedłem, by przynieść pokój na ziemię, ale miecz» — powiedział Jezus Chrystus. Bóg w swych zamierzeniach jest cudowny i straszliwy; strzeżcie się, abyście pozwalając sobie na gaszenie niepokojów, nie prześladowali świętego Słowa Bożego i nie ściągali na siebie strasznych potoków nieszczęść nie do pokonania, doczesnych klęsk i wiecznego zniszczenia. (…) Jestem w stanie przytoczyć wiele przykładów wyroków Bożych. Mogę wspomnieć o faraonach, królach Babilonu oraz samego Izraela, których dzieła nigdy nie działały bardziej skutecznie ku ich własnej zgubie niż wówczas, gdy pragnęli umocnić swe panowanie dzięki radom, które wszystkim wydawały się niezwykle roztropne. «Bóg przenosi góry, a oni tego nie wiedzą»”. 

Luter przemawiał po niemiecku; poproszono go, aby to samo powiedział po łacinie. Choć poprzednia przemowa wyczerpała go, przystał na to i po raz kolejny przemówił z tą samą klarownością i energią, jak za pierwszym razem. Kierowała tym Boża Opatrzność. Umysły wielu książąt były tak zaślepione błędem i zabobonem, że podczas pierwszego wystąpienia nie dotarło do nich nic z siły rozumowania Lutra; jednak powtórzenie sprawiło, że jasno pojęli przedstawione argumenty. 

Ci, którzy uparcie zamykali oczy przed światłem i postanowili, że nie dadzą się przekonać, na siłę słów Lutra zareagowali wściekłością. Gdy skończył, rzecznik sejmu powiedział ze złością: „Nie odpowiedziałeś na postawione ci pytanie. (…) Oczekiwano, że udzielisz jasnej i precyzyjnej odpowiedzi. (…) Zatem wyrzekasz się czy nie?”. 

Reformator odparł: „Ponieważ, o najjaśniejszy panie i wy, szanowni panowie, oczekujecie ode mnie jasnej, prostej i precyzyjnej odpowiedzi, udzielę wam takiej. 

Oto ona: nie jestem w stanie poddać mej wiary ani papieżowi, ani soborom, ponieważ jest jasne jak słońce, że sami często błądzili i przeczyli sobie nawzajem. Dopóki więc nie zostanę przekonany dzięki świadectwu Pisma Świętego albo dzięki najbardziej oczywistemu rozumowaniu, dopóki nie będzie mi to wyperswadowane za pomocą cytatów, jakie przytoczyłem, i dopóki w taki sposób nie sprawią oni, że moje sumienie podda się Słowu Bożemu, nie jestem w stanie niczego odwołać i nie uczynię tego, ponieważ niebezpieczną rzeczą jest, by chrześcijanin występował przeciwko własnemu sumieniu. Tu stoję i inaczej nie mogę. Tak mi dopomóż Bóg. Amen”.

Tak oto ów sprawiedliwy stanął na mocnym fundamencie Słowa Bożego. Światło niebios rozjaśniało jego twarz. Powaga i czystość jego charakteru, a także spokóji radość serca objawiły się wszystkim, kiedy obnażał potęgę błędu i składał świadectwo o wyższości wiary, która zwycięża świat. 

Przez jakiś czas całe zgromadzenie trwało oniemiałe ze zdumienia. Za pierwszym razem Luter udzielił swej odpowiedzi cichym tonem, wyrażając się z szacunkiem, nieomal z uległością. Stronnicy Rzymu przyjęli to za objaw zachwiania jego odwagi. Uważali, że zwlekanie z odpowiedzią to wstęp do odwołania nauk. Sam Karol, wyrażając się na wpół pogardliwie na temat nieciekawego wyglądu mnicha, jego prostego ubioru i niewyszukanej mowy, stwierdził: „Ten zakonnik nigdy nie zrobi 

ze mnie heretyka”. Odwaga i pewność, jakimi wykazał się Luter, a także siła i klarowność jego rozumowania, 

-103-

zaskoczyły wszystkich. Pełen podziwu cesarz wykrzyknął: „Ten mnich przemawia z nieustraszonym sercem i z niezachwianą odwagą”. Wielu niemieckich książąt z dumą i radością spoglądało na przedstawiciela swojego narodu. 

Zwolennicy Rzymu ponieśli klęskę; ich sprawa została postawiona w jak najgorszym świetle. Próbowali podtrzymać swoje stanowisko, nie odwołując się do Pisma Świętego, ale do gróźb, niezmiennego argumentu papiestwa. Rzecznik sejmu powiedział: „Jeśli nie odwołasz, wówczas cesarz i książęta imperium zadecydują, jak postąpić z zatwardziałym heretykiem”. 

Przyjaciele Lutra, którzy z ogromną radością przysłuchiwali się jego godnej podziwu obronie, zadrżeli, słysząc te słowa; jednak doktor odparł spokojnie: „Niech Bóg mi pomoże, bo nie odwołam niczego”. 

Zarządzono, że musi opuścić zgromadzenie, aby książęta mogli się naradzić. Dawało się odczuć, że nadszedł moment zwrotny. Uparta odmowa poddania się wyrażona przez Lutra mogła mieć wpływ na dalszą historię Kościoła. Zdecydowano, że zostanie mu dana jeszcze jedna szansa, aby odwołał swoje poglądy. Po raz ostatni przyprowadzono go przed zgromadzonych. Znów postawiono mu pytanie, czy odwołuje swoje nauki. „Nie mam innej odpowiedzi” — powiedział — „oprócz tej, której już udzieliłem”. Było jasne, że nikt nie jest w stanie wpłynąć ani za pomocą gróźb, ani obietnic, by poddał się rozkazom Rzymu. 

Przywódcy papiestwa ubolewali nad tym, że ich wpływ, który sprawiał, że drżeli królowie i możnowładcy, został zlekceważony przez skromnego mnicha; pragnęli, aby poczuł ich gniew, kiedy będą odbierać mu życie. Jednak Luter, zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa, przemówił do wszystkich z godnością i spokojem chrześcijanina. W jego słowach nie było zarozumiałości, pasji ani przekręcania faktów. Zapomniał o sobie i o wielkich ludziach, którzy go otaczali. Czuł jedynie, że znajduje się w obecności Tego, który jest nieskończenie potężniejszy niż papieże, prałaci, królowie i imperatorzy. Przez słowa jego świadectwa, które na jakiś czas napełniły zarówno jego przyjaciół, jak i wrogów bojaźnią i zdumieniem, z mocą i majestatem przemawiał Chrystus. 

Na zgromadzeniu obecny był Duch Boży wywierający wpływ na serca przywódców imperium. Niektórzy książęta odważnie przyznali słuszność sprawie Lutra. Wielu uznawało prawdę; niektórzy jednak szybko otrząsnęli się z wrażenia, które wywarła na nich przemowa reformatora. Była również grupa tych, którzy w tym momencie nie wyrazili swych przekonań, ale zbadawszy samodzielnie Pismo Święte, stali się później nieustraszonymi zwolennikami reformacji. 

Elektor Fryderyk z niepokojem oczekiwał na wystąpienie Lutra przed sejmem i bardzo je przeżywał. Z radością i dumą przyjął odwagę, pewność i opanowanie doktora i postanowił, że bardziej stanowczo stanie w jego obronie. Mógł porównać obie strony konfliktu i dostrzegał, że cała mądrość papieży, królów i prałatów została zniweczona mocą prawdy. Papiestwo poniosło klęskę odczuwalną przez wszystkie wieki we wszystkich narodach. 

Gdy legat uświadomił sobie, jaki wpływ wywarły słowa Lutra, obawiał się, jak nigdy dotąd, o wpływy Rzymu i postanowił zastosować wszelkie dostępne mu środki, aby zniszczyć reformatora. Wykorzystując swoją elokwencję i zdolności dyplomatyczne, za które tak go ceniono, przedstawił młodemu cesarzowi, jak szalonym i niebezpiecznym posunięciem byłoby poświęcenie przyjaźni i wsparcia ze strony potężnego Rzymu kosztem sprawy jakiegoś nic nieznaczącego mnicha. 

-104-

Jego słowa nie pozostały bez echa. Nazajutrz po wystąpieniu Lutra Karol kazał przedstawić przed sejmem orędzie opisujące, że jest zdecydowany kontynuować politykę swych poprzedników, a zatem popierać i chronić religię katolicką. Ponieważ Luter nie odwołał swych błędów, powinno się zastosować najbardziej rygorystyczne środki przeciwko niemu oraz głoszonym przez niego herezjom. „Jeden mnich, uwiedziony własnym szaleństwem, powstał przeciw wierze chrześcijańskiej. By przeciwstawić się takiej bezbożności, poświęcę moje posiadłości i skarby, moich przyjaciół, moje ciało, krew, duszę i życie. Zamierzam odesłać augustianina Lutra, zakazując mu siania jakichkolwiek niepokojów wśród ludu; będę działał przeciw niemu oraz jego zwolennikom jako opornym heretykom, wykorzystując ekskomunikę, interdykt i wszelkie inne środki obliczone na to, aby ich zniszczyć. Apeluję do członków zgromadzenia, by postąpili jak wierni chrześcijanie”. Mimo to cesarz oświadczył, że list żelazny Lutra ma być respektowany oraz że zanim zostaną podjęte przeciwko niemu odpowiednie kroki, musi on bezpiecznie dotrzeć do domu. 

Teraz wśród członków zgromadzenia pojawiły się dwie zwalczające się opinie. Emisariusze i reprezentanci papieża ponownie zażądali, aby unieważnić list żelazny reformatora. „Ren powinien przyjąć jego prochy” — powiedzieli — „tak jak to się stało z prochami Jana Husa sto lat temu”. Jednak książęta Niemiec, choć sami popierali papiestwo i byli zdeklarowanymi wrogami Lutra, zaprotestowali przeciw takiemu publicznemu wiarołomstwu, które stałoby się plamą na honorze narodu. Wskazali nieszczęścia, które pociągnęła za sobą śmierć Husa, i oznajmili, że nie ośmieliliby się ściągnąć na cały kraj i na głowę swego młodego władcy powtórzenia tak straszliwego zła. Sam Karol w odpowiedzi na tak niegodziwą propozycję powiedział: „Choćby honor 

i wiara miały opuścić cały świat, powinny znaleźć schronienie w sercach książąt”. Najzagorzalsi z papieskich przeciwników Lutra nadal naciskali, aby postąpił wobec reformatora tak, jak Zygmunt postąpił wobec Husa — by oddał go pod władzę Kościoła; jednak przywołując scenę, kiedy Hus na publicznym zgromadzeniu wskazał na swoje kajdany i przypomniał monarsze o ślubowaniu wierności, Karol V powiedział: „Nie chciałbym rumienić się jak Zygmunt”. 

Mimo to cesarz z rozmysłem odrzucał prawdy przedstawiane przez Lutra. „Stanowczo zdecydowałem, by iść za przykładem moich przodków” — napisał monarcha. Postanowił, że ani na krok nie ustąpi ze ścieżki tradycji, nawet po to, by wejść na drogę prawdy i sprawiedliwości. Ponieważ jego ojcowie popierali papiestwo z całym jego okrucieństwem i zepsuciem, on pragnął czynić tak samo. W ten sposób zajął swoją pozycję, odmawiając przyjęcia jakiegokolwiek światła, którego nie przyjęliby jego ojcowie, ani też wypełniania żadnych obowiązków, których oni się nie podejmowali. 

W obecnych czasach również jest wielu, którzy w taki sposób hołdują zwyczajom i tradycjom swoich przodków. Kiedy Pan posyła im dodatkowe światło, odmawiają jego przyjęcia; skoro nie zostało ono udzielone ich ojcom, oni także nie chcą go przyjąć. 

Nie zostaliśmy postawieni na miejscu naszych ojców; również nasze obowiązki i odpowiedzialność nie są takie same jak w ich przypadku. Nie zyskamy aprobaty Boga, jeśli zamiast samodzielnego badania słowa prawdy będziemy oglądać się na przykład naszych przodków w kwestii tego, co my sami mamy do zrobienia. Ponosimy większą odpowiedzialność niż oni. Jesteśmy odpowiedzialni za światło, które oni otrzymali i które przekazali nam jako dziedzictwo, a także za dalsze światło, które teraz świeci ze Słowa Bożego dla nas. 

Posted in

Droga do Odnowy

Leave a Comment