Wielki Bój – Dzień 065

Rozdział 26- DZIEŁO REFORMY 

Związane z szabatem dzieło reformy, jakie ma się dokonać w dniach ostatecznych, zostało przepowiedziane w proroctwie Izajasza: „Tak mówi Pan: Przestrzegajcie prawa i kierujcie się sprawiedliwością, gdyż bliskie jest nadejście mojego zbawienia i objawienie się mojej sprawiedliwości. Szczęśliwy człowiek, który to czyni, i syn człowieczy, który się tego trzyma, który przestrzega sabatu, nie bezczeszcząc go, i który strzeże swojej ręki, aby nie czyniła nic złego. (…) Cudzoziemców zaś, którzy przystali do Pana, aby mu służyć i aby miłować imię Pana, być jego sługami, wszystkich, którzy przestrzegają sabatu, nie bezczeszcząc go, i trzymają się mojego przymierza, wprowadzę na moją świętą górę i sprawię im radość w moim domu modlitwy” (Iz 56,1-2.6-7). 

Kontekst tego fragmentu sugeruje, że słowa te mają zastosowanie w dobie chrześcijaństwa: „Tak mówi Wszechmocny, Pan, który zgromadza rozproszonych Izraela: Jeszcze zgromadzę do niego innych poza tymi, którzy są już zgromadzeni” (Iz 56,8). Zostało tu zapowiedziane zgromadzenie się pogan dzięki ewangelii. Nad tymi, którzy będą zachowywać szabat, wygłoszone zostaje błogosławieństwo. W ten sposób zobowiązanie przestrzegania czwartego przykazania sięga poza ukrzyżowanie, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie Chrystusa — do czasu, gdy Jego słudzy będą głosili wszystkim narodom poselstwo dobrej nowiny. 

Przez tego samego proroka Pan rozkazał: „Zawiąż to świadectwo, zapieczętuj prawo wśród moich uczniów” (Iz 8,16 UBG). W czwartym przykazaniu zawarta jest pieczęć Boża. Ono jedno spośród wszystkich ukazuje zarówno imię, jak i tytuł Prawodawcy. Ono głosi, że jest On Stwórcą niebios i ziemi i w ten sposób przedstawia Jego prawo do tego, aby Go szanować i czcić ponad wszystko inne. Poza tym przykazaniem nigdzie indziej w Dekalogu nie pojawia się nic, co mogłoby wykazać, jaka władza nadała to prawo. Kiedy papiestwo zmieniło szabat, prawo utraciło pieczęć. Uczniowie Jezusa zostali powołani do tego, aby poprzez wywyższenie szabatu z czwartego przykazania przywrócić ją na właściwe miejsce jako pamiątkę dzieła Stwórcy i znak Jego władzy. 

„Do prawa i do świadectwa!” (UBG). Gdy wokół panują ścierające się doktryny i teorie, prawo Boże stanowi jedyną nieomylną regułę, dzięki której mają być testowane wszystkie opinie, doktryny i teorie. Prorok mówi: „[A] jeśli nie chcą, niech mówią według tego słowa, w którym nie ma żadnej zorzy” (Iz 8,20 DBG). 

I znów słychać rozkaz: „Wołaj na całe gardło, nie powściągaj się, podnieś jak trąba swój głos i wspominaj mojemu ludowi jego występki, a domowi Jakuba jego grzechy!”. To nie grzeszny świat ma zostać napomniany z powodu swoich przestępstw, ale ci, których Pan określa mianem „swojego ludu”. Dalej oznajmia: „Wprawdzie szukają mnie dzień w dzień i pragną poznać moje drogi, jakby byli narodem, który pełnił sprawiedliwość i nie zaniedbał prawa swojego Boga” (Iz 58,1-2). Przedstawiono tu tych, którzy uważają, że są sprawiedliwi i wydają się przejawiać wielkie zainteresowanie służbą dla Boga; jednak surowe i uroczyste napomnienie Tego, który zagląda do serc, wskazuje na to, że łamią Boże przepisy. 

-275-

Prorok przypomina w ten sposób porzucone zlecenie: „Twoi ludzie odbudują prastare gruzy, podźwigniesz fundamenty poprzednich pokoleń i nazwą cię naprawiaczem wyłomów, odnowicielem, aby w nich można było mieszkać. Jeżeli powstrzymasz swoją nogę od bezczeszczenia sabatu, aby załatwić swoje sprawy w moim świętym dniu, i będziesz nazywał sabat rozkoszą, a dzień poświęcony Panu godnym czci, i uczcisz go nie odbywając w nim podróży, nie załatwiając swoich spraw i nie prowadząc pustej rozmowy, wtedy będziesz się rozkoszował Panem (Iz 58,12-14). Proroctwo to jest aktualne również w naszych czasach. Kiedy papiestwo zmieniło szabat, w prawie Bożym pojawił się wyłom. Nadszedł jednak czas, aby Boże zarządzenie zostało przywrócone. Wyłom ma zostać naprawiony, a fundament wielu pokoleń odbudowany. 

W świętym ogrodzie Eden Adam w swej niewinności zachowywał szabat uświęcony odpoczynkiem i błogosławieństwem Stwórcy; zachowywał go również, kiedy upadł i pokutował pozbawiony swego szczęśliwego stanu. Zachowywali go wszyscy patriarchowie, od Abla, przez sprawiedliwego Noego, po Abrahama i Jakuba. Kiedy naród wybrany przebywał w niewoli egipskiej, wielu wśród powszechnego bałwochwalstwa zatraciło znajomość Bożego prawa; jednak kiedy Pan wyzwolił Izraela, w straszliwym majestacie ogłosił swoje prawo zebranym tłumom, aby poznały Jego wolę i były Mu zawsze posłuszne. 

Od tego dnia do chwili obecnej na świecie przetrwała wiedza o prawie Bożym i zachowywany był szabat z czwartego przykazania. Chociaż „człowiekowi grzechu” udało się podeptać święty Boży dzień, to jednak podczas jego supremacji istniały w ukrytych miejscach wierne serca, które obdarzały szabat czcią. Od czasów reformacji w każdym pokoleniu byli tacy, którzy święcili sobotę. Często wśród sprzeciwów i prześladowań stale składano świadectwo o niezmienności prawa Bożego i świętego zobowiązania wobec szabatu — pamiątki stworzenia. 

Prawdy te, przedstawione w czternastym rozdziale Księgi Apokalipsy, w połączeniu z „wieczną ewangelią” będą wyróżniać Kościół Chrystusa w chwili Jego powrotu. W odpowiedzi na potrójne poselstwo pojawili się ci, o których powiedziano: „[T]u są ci, którzy strzegą przykazań Bożych i wiary Jezusa” (Ap 14,12 DBG). Jest to ostatnie poselstwo, jakie będzie głoszone przed powrotem Pana. Natychmiast po nim prorok widział Syna Człowieczego przychodzącego w chwale, aby zebrać żniwo ziemi. 

Serca tych, którzy przyjęli światło dotyczące świątyni oraz uznali, że prawo Boże jest niezmienne, napełniły się radością i zdumieniem, kiedy dostrzegli piękno i harmonię prawdy, jaka się przed nimi odsłoniła. Pragnęli, aby owo światło, które okazało się dla nich tak cenne, mogło dotrzeć do wszystkich chrześcijan; i nie dopuszczali do siebie myśli, że przyjęto by je inaczej niż z radością. Jednak prawdy, które stawiały ich w opozycji do świata, nie były mile widziane przez wielu, którzy twierdzili, że są naśladowcami Chrystusa. Posłuszeństwo wobec czwartego przykazania wymagało poświęcenia, przed którym wielu się cofnęło. 

Gdy przedstawione zostały wymagania dotyczące szabatu, wielu podchodziło do tej kwestii z punktu widzenia świata. Powiedzieli: „Zawsze zachowywaliśmy niedzielę, robili tak nasi ojcowie, a wielu bogobojnych ludzi było szczęśliwych, zachowując ją aż do końca swych dni. Jeśli oni mieli rację, to my też. Zachowywanie tego nowego szabatu pozbawi nas harmonii ze światem i nie będziemy mieć na niego wpływu. Na co może liczyć mała garstka święcąca siódmy dzień wobec całego świata, który święci niedzielę?”. Podobne argumenty przytaczali Żydzi, zamierzając usprawiedliwić odrzucenie Chrystusa. Ich ojcowie przyjęli Boga, składając święte ofiary, dlaczego więc dzieci nie mogłyby dostąpić zbawienia, obierając ten sam kurs? 

Podobnie w czasach Lutra zwolennicy papiestwa dowodzili, że prawdziwi chrześcijanie umierali w wierze katolickiej, dlatego też taka religia wystarczy do zbawienia. Takie rozumowanie okazałoby się skuteczną barierą dla wszelkich postępów w wierze lub praktyce religijnej. 

-276-

Wielu dowodziło, że święcenie niedzieli od szeregu stuleci stanowi głęboko zakorzenioną doktrynę i powszechny zwyczaj w Kościele. Wobec takiego argumentu wykazano, że szabat i jego zachowywanie są jeszcze starsze i bardziej rozpowszechnione, tak stare jak sam świat, a na dodatek zatwierdzone przez samego Boga i aniołów. Fundament pod szabat został położony, kiedy zakładano podwaliny ziemi, kiedy razem śpiewały gwiazdy zaranne, a wszyscy synowie Boży wykrzykiwali z radości (Hi 38,6-7; Rdz 2,1- 3). Oto dlaczego szabatowi należy się nasz szacunek; nie ustanowił go żaden ludzki autorytet i nie jest on zależny od żadnych ludzkich tradycji; został ustanowiony przez Sędziwego, a zarządziło go Jego wieczne słowo. 

Gdy kwestia reformy szabatu przyciągnęła uwagę ludzi, znani duchowni zniekształcili Słowo Boże, przedstawiając własne koncepcje jako wypowiedzi Pisma Świętego, byle tylko uspokoić dociekliwych. Zatem ci, którzy nie studiowali Pisma samodzielnie, zadowolili się przyjęciem wniosków, które pozostawały w zgodzie z ich oczekiwaniami. Wielu zamierzało obalić prawdę poprzez spór, sofistykę, tradycję, nauki ojców Kościoła i autorytet Kościoła. Jej obrońcy musieli odwołać się do swoich Biblii, aby obronić ważność czwartego przykazania. Skromni ludzie, uzbrojeni jedynie w słowo prawdy, przetrwali ataki uczonych, którzy ze zdumieniem i złością odkrywali, że ich sofistyka jest bezsilna wobec prostego i przystępnego rozumowania tych, których atutem była raczej biegłość w znajomości Pisma niż akademickie wyrafinowanie. 

Nie posiadając biblijnych dowodów na swoją korzyść, wielu naciskało z niezmiennym uporem, zapominając, że identycznych argumentów używano przeciw Chrystusowi i Jego apostołom: „Dlaczego nasi wielcy nie rozumieją kwestii szabatu? Tak niewielu wierzy podobnie do was. Niemożliwe, abyście mieli rację, a wszyscy wykształceni ludzie świata byli w błędzie”. 

-277-

Żeby obalić takie argumenty, wystarczyło jedynie zacytować nauki Pisma Świętego oraz przykłady tego, jak Pan postępował wobec swego ludu we wszystkich stuleciach. Bóg działa przez tych, którzy słuchają Jego głosu i są Mu posłuszni; tych, którzy będą, jeśli zajdzie taka potrzeba, przedstawiać niepopularne prawdy, którzy nie obawiają się ganić powszechnie panujących grzechów. Przyczyna, dla której nie wybiera częściej ludzi wykształconych i zajmujących wysoką pozycję, aby przewodzili ruchom reformatorskim, leży w tym, że ufają oni swoim poglądom, teoriom i systemom religijnym i nie widzą potrzeby, aby uczyć się od Boga. Ludzie, którzy nie posiadają wysokiego wykształcenia, zostają niekiedy powołani, aby głosić prawdę nie dlatego, że nie są wykształceni, ale dlatego, że nie są zbyt samowystarczalni, by porzucić swoją zależność od Boga. Uczą się w szkole Chrystusa, a ich pokora i posłuszeństwo składają się na ich wielkość. Powierzając im poznanie swojej prawdy, Bóg wyświadcza im honor, wobec którego nic nie znaczą ziemskie przywileje i ludzka wielkość. 

Większość adwentystów odrzuciła prawdy dotyczące świątyni i prawa Bożego, a wielu z nich porzuciło również swoją wiarę w prawdziwość ruchu adwentowego i przyjęło kontrowersyjne, oparte na chwiejnych podstawach poglądy dotyczące proroctw odnoszących się do tego dzieła. Niektórzy popełniali błąd polegający na kolejnych próbach ustalania konkretnej daty powrotu Chrystusa. Światło, jakie teraz rozświetlało kwestię świątyni, powinno było pokazać im, że żaden proroczy okres nie wskazuje drugiego przyjścia Chrystusa; że dokładny czas tego wydarzenia nie został przepowiedziany. Jednak odwracając się od światła, nadal wyznaczali kolejne daty powrotu Pana i za każdym razem doznawali rozczarowania. 

Kiedy w zborze w Tesalonice pojawiły się błędne poglądy dotyczące powrotu Chrystusa, apostoł Paweł poradził wierzącym, żeby starannie zbadali swoje nadzieje i oczekiwania przy pomocy Słowa Bożego. Odesłał ich do proroctw odsłaniających wydarzenia, jakie miałyby nastąpić przed przyjściem Chrystusa, i wykazał, że nie mają podstaw do tego, by oczekiwać Go w swoich czasach. Słowa jego ostrzeżenia brzmiały: „Niechaj was nikt w żaden sposób nie zwodzi” (2 Tes 2,3). Gdyby żywili nadzieje, które nie miały uzasadnienia w Piśmie Świętym, obraliby fałszywy kierunek działania; rozczarowanie naraziłoby ich na drwiny niewierzących, a oni sami znaleźliby się w niebezpieczeństwie poddania się mu i zostaliby wystawieni na pokusę, aby zwątpić w prawdy, które miały istotne znaczenie dla ich zbawienia. Ostrzeżenie apostoła skierowane do Tesaloniczan zawiera ważną lekcję dla tych, którzy żyją w dniach ostatecznych. Wielu adwentystów sądzi, że dopóki nie oprą swej wiary na konkretnym czasie powrotu Pana, nie potraktują dzieła przygotowania z należytą pilnością i gorliwością. Jednak kiedy ich nadzieje za każdym razem wzmagają się tylko po to, by za chwilę opaść, ich wiara doznaje takiego wstrząsu, że wielkie prorocze prawdy niemal nie są w stanie wywrzeć na nich jakiegokolwiek wrażenia. 

Wyznaczenie czasu nadchodzącego sądu głoszone wraz z pierwszym poselstwem zostało zlecone przez Boga. Rachuba okresów proroczych, na których opierało się to poselstwo, wyznaczająca zakończenie 2300 dni na jesień 1844 roku, nie pozostawia żadnych wątpliwości. Kolejne próby odnalezienia nowych dat dla początku i zakończenia okresów proroczych oraz niepewna argumentacja potrzebna dla poparcia tego stanowiska nie tylko odwodzą umysły od prawdy dotyczącej naszych czasów, ale budzą pogardę wobec wszelkich prób wyjaśniania proroctw. Im częściej wyznaczany jest czas powrotu Chrystusa i im szerzej się to rozgłasza, tym bardziej odpowiada to zamiarom szatana. Kiedy wyznaczony czas mija, pobudza on swoich stronników do drwin i pogardy i w ten sposób rzuca cień na wielki ruch adwentowy lat 1843 i 1844. Ci, którzy upierają się, by trwać w podobnym błędzie, w końcu wyznaczą datę przyjścia Chrystusa umiejscowioną w zbyt odległej przyszłości. W ten sposób popadną w stan fałszywego poczucia bezpieczeństwa i wielu pozostanie w nim, aż będzie za późno. 

-278-

Historia dawnego Izraela stanowi uderzającą ilustrację minionych doświadczeń społeczności adwentystów. Bóg prowadził swój lud w ruchu adwentowym, podobnie jak prowadził dzieci Izraela z Egiptu. Podczas wielkiego rozczarowania ich wiara została wypróbowana podobnie jak wiara Hebrajczyków nad Morzem Czerwonym. Gdyby bezustannie ufali ręce, która prowadziła ich w minionym doświadczeniu, ujrzeliby Boże wybawienie. Gdyby wszyscy, którzy w jedności współpracowali w dziele 1844 roku, przyjęli poselstwo trzeciego anioła i głosili je w mocy Ducha Świętego, Pan potężnie wspierałby ich działania. Świat zalałyby potoki światła. Całe lata temu mieszkańcy ziemi zostaliby ostrzeżeni, końcowy etap dzieła zostałby zakończony, a Chrystus przyszedłby, żeby uwolnić swój lud. 

Czterdziestoletnia wędrówka Izraela po pustyni nie była wolą Boga; On pragnął poprowadzić ich wprost do Kanaanu i osiedlić ich tam jako święty i szczęśliwy naród. Oni jednak „nie mogli wejść z powodu niewiary” (Hbr 3,19). Z powodu wycofywania się i odstępstwa poginęli na pustyni, a do Ziemi Obiecanej weszli ich potomkowie. Podobnie nie było wolą Bożą, żeby powrót Chrystusa odwlekał się tak długo, a Jego lud pozostawał przez tyle lat na tym pełnym grzechu i smutku świecie. Jednak niewiara oddzieliła ich od Boga. Odmówili wykonania dzieła, jakie On im wyznaczył, więc pojawili się inni, aby głosić poselstwo. Jezus opóźnia swój powrót, kierując się miłosierdziem wobec świata, aby grzesznicy mieli okazję usłyszeć ostrzeżenie i znaleźć w Nim schronienie, zanim gniew Boży wyleje się na świat. 

Dziś, podobnie jak w minionych wiekach, przedstawianie prawdy, która stanowi naganę dla grzechów i błędów epoki, wywoła sprzeciw. „Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie zbliża się do światłości, aby nie ujawniono jego uczynków” (J 3,20). Gdy ludzie widzą, że nie są w stanie potwierdzić swojego stanowiska przy pomocy Pisma Świętego, wielu decyduje się podtrzymać je za wszelką cenę i w złośliwym duchu atakują charakter i motywy tych, którzy stają w obronie niepopularnej prawdy. Tę samą politykę stosowano we wszystkich stuleciach. Eliasza okrzyknięto mianem wichrzyciela w Izraelu, Jeremiasza obwołano zdrajcą, a Pawła oskarżono o bezczeszczenie świątyni. Od tamtych czasów aż do dziś ci, którzy pragną pozostać wierni prawdzie, określani są jako wywrotowcy, heretycy lub odszczepieńcy. Tłumy, których niewiara jest zbyt głęboka, aby przyjąć nieomylne słowo prorocze, ze ślepą łatwowiernością przyjmą oskarżenia przeciw tym, którzy ośmielili się zganić popularne grzechy. Zjawisko to będzie narastać. Biblia natomiast jasno naucza, że zbliża się czas, gdy prawa państwowe znajdą się w takiej opozycji wobec prawa Bożego, że każdy, kto okaże posłuszeństwo wszystkim przykazaniom Bożym, zostanie osądzony i ukarany jako złoczyńca. 

Jakie jest więc zadanie posłańca prawdy? Czy ma wyciągnąć wniosek, że nie powinno się przedstawiać prawdy, skoro często powoduje to uchylanie się albo opieranie się temu, czego wymaga? Nie; podobnie jak reformatorzy nie ma on żadnych przesłanek do tego, aby zaprzestać głoszenia świadectwa Bożego tylko dlatego, że wywołuje ono sprzeciw. Wyznanie wiary świętych i męczenników zostało zapisane dla dobra przyszłych pokoleń. Te żywe przykłady świętości i niezłomnej uczciwości zostały podane, aby natchnąć odwagą tych, którzy teraz zostali powołani jako świadkowie Boga. Przyjmowali łaskę i prawdę nie tylko dla siebie, ale za ich pośrednictwem poznanie Boga mogło rozświetlić świat. Czy w obecnym pokoleniu Bóg udzielił światła swoim sługom? Zatem powinni oni pozwolić, aby świeciło ono światu. 

-279 –

Niegdyś Pan powiedział jednemu z tych, którzy przemawiali w Jego imieniu: „Lecz dom izraelski nie będzie chciał cię usłuchać, bo oni nie chcą mnie słuchać, gdyż cały dom izraelski ma czoło zuchwałe i serce nieczułe”. Mimo to dodał: „Lecz mów do nich moje słowa — czy będą słuchać, czy nie” (Ez 3,7; 2,7). Do sługi Bożego w tamtym czasie skierowane zostało następujące zlecenie: „Wołaj na całe gardło, nie powściągaj się, podnieś jak trąba swój głos i wspominaj mojemu ludowi jego występki, a domowi Jakuba jego grzechy!” (Iz 58,1). 

Na każdym, kto otrzymał światło prawdy, spoczywa ta sama uroczysta i potężna odpowiedzialność co na izraelskim proroku, do którego dotarły słowa Pana: „Ciebie więc, synu człowieczy, ustanowiłem stróżem domu izraelskiego; gdy usłyszysz słowo z moich ust, przestrzeżesz ich w moim imieniu. Gdy mówię do bezbożnego: Bezbożniku, na pewno umrzesz — a ty nic nie powiesz, aby odwieść bezbożnego od jego postępowania, wtedy ten bezbożny umrze z powodu swojej winy, lecz jego krwi zażądam od ciebie. Lecz gdy ostrzeżesz bezbożnego, aby się odwrócił od swojego postępowania, a on się nie odwróci od swojego postępowania, to umrze z powodu swojej winy, lecz ty uratujesz swoją duszę” (Ez 33,7-9). 

Wielką przeszkodą zarówno w przyjmowaniu, jak i w propagowaniu prawdy jest to, że pociąga ona za sobą niedogodności i zarzuty. Jest to jedyny argument przeciwko niej, którego jej obrońcy nie są w stanie odeprzeć. Jednak to nie powstrzymuje prawdziwych naśladowców Chrystusa. Nie czekają oni, aby prawda stała się bardziej popularna. Przekonani o swym obowiązku, świadomie przyjmują krzyż i wraz z apostołem Pawłem uważają, że „nieznaczny chwilowy ucisk przynosi nam przeogromną obfitość wiekuistej chwały”; a wraz z jednym z dawnych patriarchów uznają „hańbę Chrystusową za większe bogactwo niż skarby Egiptu” (2 Kor 4,17; Hbr 11,26). 

Ci, którzy w głębi serca służą światu, bez względu na to, co wyznają, postępują w sprawach religijnych w oparciu o politykę, a nie o zasadę. Powinniśmy wybierać to, co prawe, ponieważ jest prawe, a konsekwencje pozostawić Bogu. Świat powinien być wdzięczny za wielkie zmiany śmiałym, pełnym wiary ludziom z zasadami. Dzieło reformy naszych czasów musi się rozwijać dzięki takim jak oni. 

Tak mówi Pan: „Słuchajcie mnie, wy, którzy znacie sprawiedliwość, ty, ludu, w którego sercu jest zakon! Nie bójcie się lżenia ludzi i nie lękajcie się ich pośmiewiska, bo jak szatę pożre ich mól i jak wełnę pogryzie ich robak; lecz moja sprawiedliwość trwać będzie wiecznie, a moje zbawienie z pokolenia w pokolenie” (Iz 51,7-8). 

Posted in

Droga do Odnowy

Leave a Comment