Rozdział 29 – POCHODZENIE ZŁA
Dla wielu ludzi pochodzenie zła i przyczyna jego istnienia stanowią powód wielkiego zamieszania. Widzą oni jego działanie i straszliwe rezultaty w postaci nieszczęścia i zniszczenia i zadają pytanie, jak to wszystko może mieć miejsce pod rządami Tego, którego mądrość, miłość i moc nie mają granic. Stykają się w tym miejscu z zagadką, dla której nie znajdują wyjaśnienia. W swej niepewności i zwątpieniu są ślepi wobec istotnych dla zbawienia prawd jasno przedstawionych w Słowie Bożym. Są to ci, którzy pytając o istnienie grzechu, zamierzają badać to, czego Bóg nigdy nie objawił; dlatego też nie znajdują rozwiązania swoich trudności, a w swej skłonności do popadania w zwątpienie dają się sprowokować do tego, aby wykorzystać to jako pretekst do odrzucenia słów Pisma Świętego. Z kolei inni nie mogą uzyskać odpowiedniego zrozumienia wielkiego problemu zła, ponieważ tradycja i nieodpowiednie wyjaśnienia sprawiły, że biblijna nauka dotycząca charakteru Boga, natury Jego panowania i sposobu Jego postępowania wobec zła została zniekształcona.
Niemożliwe jest, by wyjaśnić pochodzenie zła, podobnie jak podać uzasadnienie dla jego istnienia. Można jednak zrozumieć zarówno pochodzenie, jak i samą naturę grzechu w stopniu wystarczającym do tego, aby w pełni mogła objawić się sprawiedliwość i dobra wola Boga w całym Jego postępowaniu wobec zła. Nic nie jest przedstawione w Piśmie Świętym równie jasno jak to, że Bóg w żaden sposób nie jest odpowiedzialny za pojawienie się grzechu; że łaska Boża nie została w sposób arbitralny odsunięta ani też w rządach Bożych nie został popełniony żaden błąd, który dałby powód do wszczęcia rebelii. Grzech jest intruzem, którego pojawienia się nie da się uzasadnić w żaden sposób. Gdyby znalazł się taki powód lub udałoby się wykazać przyczynę jego istnienia, przestałby być grzechem. Naszą jedyną definicją grzechu jest ta, którą podaje Słowo Boże — że jest on „przestępstwem zakonu” [prawa]; jest to działanie przeciwne wielkiemu prawu miłości stanowiącemu fundament rządów Boga.
Zanim pojawiło się zło, w całym wszechświecie panowały pokój i radość. Wszystko pozostawało w doskonałej harmonii z wolą Stwórcy. Naczelną zasadą była miłość do Boga i powszechna miłość wzajemna. Chrystus — Słowo, Jednorodzony Boży — był jedno z wiekuistym Ojcem, jedno w naturze, charakterze i w zamiarze; był jedyną istotą w całym wszechświecie, która mogła wniknąć we wszystkie zamiary i cele Boga. Przez Chrystusa Ojciec dokonał stworzenia wszystkich niebiańskich istot. „Ponieważ w nim zostało stworzone wszystko, co jest na niebie i na ziemi, (…) czy to trony, czy panowania, czy nadziemskie władze, czy zwierzchności” (Kol 1,16); i całe niebo pozostawało wierne Chrystusowi tak, jak Ojcu.
Prawo miłości będące podstawą rządów Bożych, szczęście wszystkich stworzonych istot zależało od ich doskonałej zgodności z wielkimi zasadami sprawiedliwości. Bóg pragnie od wszystkich swych stworzeń służby miłości — hołdu, który wypływa z rozumnej oceny Jego charakteru. Wymuszona uległość nie przynosi Mu przyjemności, a wszystkim udzielił wolnej woli, aby mogli Mu służyć jedynie dobrowolnie.
-298-
Znalazł się jednak ktoś, kto tę wolność zbezcześcił. Grzech wziął początek od tego, który będąc najbliższym Chrystusa, został przez Boga najbardziej uhonorowany, był najwyższy rangą i miał największą chwałę wśród mieszkańców nieba. Przed swym upadkiem Lucyfer był pierwszym z cherubów nakrywających, świętym i nieskażonym. „Tak mówi Pan Bóg: Byłeś odbiciem doskonałości, pełen mądrości i niezrównanie piękny. Mieszkałeś w Edenie, ogrodzie Bożym; okrywały cię wszelkiego rodzaju szlachetne kamienie (…). Jako wielkiego cheruba opiekunem ustanowiłem cię na świętej górze Bożej, chadzałeś pośród błyszczących kamieni. Byłeś doskonały w postępowaniu swoim od dni twego stworzenia, aż znalazła się w tobie nieprawość” (Ez 28,12-15 BT).
Lucyfer mógł trwać w bliskości z Bogiem, kochany i szanowany przez wszystkie zastępy aniołów, wykorzystując swoje szlachetne przymioty dla błogosławieństwa innych i chwały swego Twórcy. Prorok mówi jednak: „Twoje serce było wyniosłe z powodu twojej piękności. Zniweczyłeś swoją mądrość skutkiem swojej świetności” (Ez 28,17). Stopniowo Lucyfer zmierzał do tego, aby zaspokoić swe pragnienie wywyższenia się. „Ponieważ uważałeś swoje zamysły za zamysły Boże”; „A przecież to ty mawiałeś w swoim sercu: (…) swój tron wyniosę ponad gwiazdy Boże i zasiądę na górze narad, (…) wstąpię na szczyty obłoków, zrównam się z Najwyższym” (Ez 28,6; Iz 14,13-14). Zamiast dążyć do tego, by uczucia i lojalność Bożych stworzeń wywyższały Stwórcę, Lucyfer zamierzał zdobyć ich oddanie i hołd dla siebie. Spoglądając z zawiścią na cześć, jaką Ojciec obdarza swego Syna, ów książę aniołów sięgnął po władzę, która stanowiła przywilej samego Chrystusa.
Całe niebo cieszyło się, odzwierciedlając chwałę Stwórcy i oddając Mu cześć. Kiedy Bóg był czczony w ten sposób, wszystko pozostawało w stanie równowagi i szczęścia. Jednak teraz w harmonię nieba wkradł się fałszywy ton. Służba samemu sobie i wywyższanie siebie, sprzeczne z planem Stwórcy, obudziły złe przeczucia w umysłach tych, dla których chwała Boga była rzeczą najważniejszą. Niebiańska rada próbowała przekonać Lucyfera. Syn Boży przedstawiał mu wielkość, dobroć i sprawiedliwość Stwórcy oraz święty i niezmienny charakter Jego prawa. Sam Bóg ustanowił porządek nieba; wyłamując się z niego, Lucyfer zhańbiłby swego Twórcę i ściągnął klęskę na samego siebie. Jednak ostrzeżenie, jakiego udzielono mu w nieskończonej miłości i łaskawości, wzbudziło w nim jedynie ducha oporu. Pozwolił, aby zazdrość względem Chrystusa tylko się wzmogła, i zaciął się jeszcze bardziej.
Pyszniąc się własną chwałą, pielęgnował pragnienie władzy. Wysokich zaszczytów, jakimi go obdarzono, nie uważał za dar od Boga i nie wyzwalały one żadnej wdzięczności wobec Stwórcy. Chełpił się swym splendorem i pozycją i zamierzał zrównać się z Bogiem. Niebiańskie zastępy aniołów kochały go i obdarzały szacunkiem. Aniołowie uwielbiali wykonywać jego rozkazy, a on został obdarzony mądrością i chwałą wyższą niż ta, którą posiadali sami. Jednak suwerenem niebios był Syn Boży, równy Ojcu pod względem mocy i autorytetu. Chrystus uczestniczył we wszystkich naradach Bożych, podczas gdy Lucyfer nie mógł w ten sposób wejrzeć w Boże zamiary. „Dlaczego Chrystus ma mieć taką władzę?” — pytał ten potężny anioł. — „Dlaczego jest wywyższany bardziej niż ja?”.
Opuszczając swoje miejsce w bezpośredniej obecności Boga, Lucyfer zaczął rozsiewać wśród aniołów ducha niezadowolenia. Działając z pełną tajemniczości dyskrecją i przez jakiś czas ukrywając swoje rzeczywiste zamiary pod pozorem szacunku wobec Boga, zamierzał wzbudzić niezadowolenie z praw rządzących niebiańskimi istotami, dając do zrozumienia, że narzucają one niepotrzebne ograniczenia. Ponieważ aniołowie mieli świętą naturę, przekonywał ich, że powinni być posłuszni tym nakazom z własnej woli.
-299-
Zamierzał skupić sympatie wokół własnej osoby, wykazując, że Bóg postąpił z nim nieuczciwie, obdarzając Chrystusa większymi przywilejami. Głosił, że aspirując do większej władzy i chwały, nie ma na celu wywyższenia siebie, ale stara się zapewnić równość wszystkim mieszkańcom nieba, aby dzięki temu mogli osiągnąć wyższy poziom rozwoju. Bóg w swym wielkim miłosierdziu długo znosił Lucyfera. Kiedy ten po raz pierwszy poddał się niezadowoleniu, nie od razu spadł ze swej wysokiej pozycji; nie stało się to nawet wówczas, gdy zaczął rozpowszechniać fałszywe pogłoski wśród wiernych Bogu aniołów. Przez długi czas pozostawał w niebie. Bezustannie proponowano mu przebaczenie, jeśli tylko zawróci ze swej drogi i podporządkuje się. Aby przekonać go o tym, że błądzi, podjęto takie wysiłki, na jakie stać jedynie Nieskończoną Miłość i Mądrość. Niebo nie znało wcześniej ducha niezadowolenia. Początkowo sam Lucyfer nie dostrzegał, dokąd zmierza; nie rozumiał prawdziwej natury własnych uczuć. Ponieważ jego niezadowolenie nie miało podstaw, był przekonany, że błądzi, że oczekiwania Boże są słuszne i że powinien przyznać to przed całym niebem. Gdyby tak zrobił, ocaliłby siebie i wielu aniołów. W tym momencie nie odrzucił jeszcze zupełnie poddania się Bogu. Chociaż porzucił pozycję cheruba nakrywającego, gdyby zechciał powrócić do Boga, uznając mądrość Stwórcy i zadowalając się miejscem, które Bóg wskazałby mu w swoim wielkim planie, powróciłby na swój urząd. Jednak duma nie pozwoliła mu się poddać. Uparcie bronił obranej przez siebie linii postępowania, utrzymując, że nie potrzebuje pokuty, i w wielkim boju opowiedział się całkowicie przeciw swemu Twórcy.
Wszystkie siły swego mistrzowskiego umysłu skupił teraz na dziele zwodzenia, aby zdobyć sobie sympatię aniołów, których miał na swoje rozkazy. Nawet to, że Chrystus ostrzegał go i udzielał mu rad, zostało wykorzystane tak, by służyło jego zdradzieckim zamiarom. Tym, którzy związani byli z nim więzami pełnego miłości zaufania, wskazywał, że został źle oceniony, że nie uszanowano jego pozycji oraz że ograniczono jego wolność. Od fałszywego przedstawienia słów Chrystusa przeszedł do dwuznaczności i otwartego kłamstwa, oskarżając Syna Bożego o celowe upokorzenie go wobec mieszkańców nieba. Próbował również stworzyć pozory konfliktu pomiędzy nim a wiernymi Bogu aniołami. Wszystkich, których nie udało mu się zdobyć i przeciągnąć w pełni na swoją stronę, oskarżał o lekceważenie spraw istot niebiańskich. O wszystko, co robił sam, oskarżył tych, którzy pozostali wierni Bogu. Aby podtrzymać oskarżenie, że Bóg jest wobec niego niesprawiedliwy, posunął się do przekręcenia znaczenia słów i czynów Stwórcy. Jego polityka zmierzała do wprawienia aniołów w zakłopotanie poprzez subtelne argumenty dotyczące zamiarów Boga. Wszystko, co było proste, otoczył mgłą tajemniczości, a przy pomocy wyszukanej przewrotności rzucił cień podejrzenia wobec najbardziej oczywistych słów Jahwe. Wysoka pozycja, jaką zajmował, i bliska relacja z Bożym rządem nadały jego wypowiedziom większą siłę i wielu dało się przekonać do zjednoczenia się z nim w buncie przeciwko autorytetowi nieba.
Bóg w swej mądrości pozwalał szatanowi prowadzić jego dzieło, aż duch zniechęcenia przerodził się w otwartą rebelię. Plany Lucyfera musiały rozwinąć się w pełni, aby wszyscy mogli zobaczyć ich prawdziwą naturę i kierunek. Sam Lucyfer jako namaszczony cherub zajmował bardzo wysoką pozycję; niebiańskie istoty bardzo go kochały, a jego wpływ był niezwykle głęboki. Panowanie Boga obejmowało nie tylko mieszkańców nieba, ale także wszystkie światy, które stworzył. Szatan stwierdził, że skoro udało mu się wciągnąć do buntu niebiańskich aniołów, pociągnie również inne światy. Aby osiągnąć swoje zamiary, w przebiegły sposób przedstawił swój punkt widzenia, wykorzystując sofistykę i oszustwo. Jego siła zwodzenia była ogromna, a skrywając się pod maską fałszu, zyskiwał przewagę. Nawet wierni Bogu aniołowie nie byli w stanie w pełni przejrzeć jego charakteru ani zobaczyć, do czego zmierza jego dzieło.
Szatan cieszył się tak wielkim poważaniem, a wszystkie jego działania były owiane taką aurą tajemniczości, że aniołom trudno było rozszyfrować ich prawdziwą naturę. 300
Grzech nie wydawał się takim złem, jakim był w istocie, dopóki nie rozwinął się w pełni. Nigdy wcześniej nie pojawił się w Bożym wszechświecie i święte istoty nie miały pojęcia o jego naturze i zjadliwości. Nie były w stanie dopatrzyć się straszliwych konsekwencji, jakie pociągnęłoby za sobą odrzucenie Bożego prawa. Na początku szatan ukrywał swoje dzieło, zwodząc wyznawaniem lojalności wobec Boga. Twierdził, że pragnie przynieść większą chwałę Bogu, utwierdzić Jego rządy i działać dla dobra wszystkich mieszkańców nieba. Wpajając niezadowolenie do serc podległych mu aniołów, przewrotnie sprawiał pozory, że pragnie je zażegnać. Kiedy dowodził, że w prawach regulujących Boże rządy powinno się wprowadzić zmiany, udowadniał, że są one potrzebne w celu zachowania harmonii w niebie.
W swoim postępowaniu z grzechem Bóg mógł wykorzystać jedynie sprawiedliwość i prawdę. Szatan mógł użyć tego, czego nie użyłby Bóg — oszustwa i zwiedzenia. Zamierzał sfałszować słowo Boże i fałszywie przedstawić plan Jego rządów przed aniołami, ogłaszając, że Bóg nie jest sprawiedliwy, nadając mieszkańcom nieba prawa i zasady; że oczekując poddania i posłuszeństwa od swoich stworzeń, pragnie jedynie wywyższenia siebie. Dlatego przed mieszkańcami nieba i innych światów należało wykazać, że rządy Boga są sprawiedliwe, a Jego prawo doskonałe. Szatan próbował udowodnić, że on sam pragnie rozwoju dobra we wszechświecie. Wszyscy musieli zrozumieć prawdziwy charakter uzurpatora i jego rzeczywisty zamiar. Musiał mieć czas, aby ujawnić się we wszystkich swych bezbożnych czynach.
Rozdźwięk, jaki jego polityka wywołała w niebie, szatan przypisał prawu Bożemu i rządom Boga. Oznajmił, że całe zło jest wynikiem Bożego zarządzania. Ogłosił, że z kolei jego zamiarem było ulepszenie praw Jahwe. Dlatego też było konieczne, aby zademonstrował charakter swoich żądań i pokazał działanie zaproponowanych zmian w Bożym prawie. Musiało go potępić jego własne dzieło. Głosił przede
wszystkim, że nie jest buntownikiem. Cały wszechświat musiał zobaczyć, jak zwodziciel sam się demaskuje. Nawet kiedy już się okazało, że szatan nie może dłużej pozostać w niebie, Nieskończona Mądrość nie unicestwiła go. Ponieważ Bóg może przyjąć jedynie służbę miłości, posłuszeństwo Jego stworzeń musi opierać się na przekonaniu o Jego sprawiedliwości i dobroci. Mieszkańcy nieba i innych światów, nieprzygotowani, by zrozumieć naturę i konsekwencje grzechu, nie byliby w stanie dostrzec w zniszczeniu szatana ani sprawiedliwości, ani miłosierdzia Bożego. Gdyby natychmiast przestał istnieć, służyliby Bogu raczej ze strachu niż z miłości. Wpływ zwodziciela nie zostałby w pełni usunięty, a duch buntu całkowicie wykorzeniony. Należało pozwolić, by zło dojrzało. Dla dobra całego wszechświata przez szereg stuleci szatan musiał w większym jeszcze stopniu rozwinąć swoje zasady, aby wszystkie stworzone istoty mogły we właściwym świetle zobaczyć jego oskarżenia przeciw rządom Bożym oraz by sprawiedliwość, miłosierdzie Boga i niezmienność Jego prawa nie wzbudzały żadnych wątpliwości.
Bunt szatana miał stać się lekcją dla całego wszechświata na wszystkie nadchodzące stulecia, bezustannym świadectwem natury grzechu i jego straszliwych rezultatów. Efekt rządów szatana, ich wpływ zarówno na ludzi, jak i na aniołów, wskazywałby, jaki jest skutek odrzucania Bożego autorytetu.
-301-
Byłby świadectwem tego, że rządy Boga i Jego prawo owocują dobrobytem wszystkich Jego stworzeń. W ten sposób historia tego straszliwego doświadczenia buntu stałaby się na wieki zabezpieczeniem dla wszystkich inteligentnych istot, chroniącym je przed zwiedzeniem co do charakteru przestępstwa, zabezpieczającym przed popełnieniem grzechu i cierpieniem, jakie za sobą pociąga.
Wielki uzurpator aż do samego końca walki w niebie nie przestawał usprawiedliwiać samego siebie. Kiedy oznajmiono, że wraz ze wszystkimi swoimi zwolennikami musi zostać usunięty z siedziby szczęścia, przywódca rebelii jawnie wyraził swoją pogardę wobec prawa Stwórcy. Powtórzył swoje twierdzenie, że aniołowie nie potrzebują kontroli, ale powinni mieć swobodę podążania za własną wolą, która zawsze prowadziłaby ich w słusznym kierunku. Orzekł, że Boże postanowienia stanowią ograniczenie ich wolności, i oznajmił, że jego celem jest obalenie prawa — wówczas niebiańskie zastępy, wolne od tych ograniczeń, mogłyby wznieść się na wyższy, bardziej chwalebny stopień rozwoju.
Szatan i jego zastępy jednogłośnie obarczyli winą za rebelię samego Chrystusa, oznajmiwszy, że gdyby ich nie napominał, nigdy nie posunęliby się do buntu. W ten sposób uparci i wyzywający w swojej nielojalności, na próżno usiłujący storpedować rządy Boże, a mimo to bluźnierczo określający samych siebie mianem ofiar gnębiącej ich mocy arcybuntownik i wszyscy jego stronnicy zostali ostatecznie wygnani z nieba.
Ten sam duch, który pobudzał rebelię w niebie, nadal pobudza ją na ziemi. Szatan prowadził wobec ludzi tę samą politykę, którą zastosował wobec aniołów. Jego duch króluje teraz w dzieciach nieposłuszeństwa. Podobnie jak on chcą one zerwać więzy prawa Bożego i obiecać ludziom wolność poprzez łamanie jego przykazań. Wykazywanie grzechu nadal pobudza ducha nienawiści i oporu. Kiedy Boże poselstwa ostrzeżenia docierają do sumienia, szatan prowokuje ludzi, aby usprawiedliwiali samych siebie i szukali poparcia u innych na drodze grzechu, którą sami obrali. Zamiast naprawić swoje błędy, oburzają się na tego, kto ich napomina, jakby to on był jedyną przyczyną ich problemów. Od czasów sprawiedliwego Abla aż do dziś widzimy tego samego ducha, jaki objawia się przeciwko tym, którzy ośmielają się potępiać grzech.
Szatan popchnął ludzi do grzechu, stosując to samo zafałszowanie charakteru Bożego i robiąc wszystko, by uważali Go za okrutnego tyrana. Osiągając w ten sposób sukces, oznajmił, że niesprawiedliwe Boże wymagania przyczyniły się do upadku człowieka, tak jak do jego rebelii.
Jednak Wiekuisty sam określa swój charakter: „Przeszedł Pan przed jego oczyma i wołał: Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i łagodny, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący swą łaskę w tysiączne pokolenia, przebaczający niegodziwość, niewierność, grzech, lecz nie pozostawiający go bez ukarania” (Wj 34,6-7 BT).
Usuwając szatana z nieba, Bóg pokazał swoją sprawiedliwość i podtrzymał honor swego tronu. Jednak kiedy człowiek zgrzeszył, poddając się zwiedzeniom tej odstępczej istoty, Bóg udowodnił swą miłość, oddając swego jednorodzonego Syna, by umarł za upadły rodzaj ludzki. Charakter Boga objawił się w pojednaniu. Potężny argument krzyża ukazuje całemu wszechświatowi, że winy za wybór drogi grzechu, jakiego dokonał Lucyfer, w żadnym wypadku nie można przypisać rządom Bożym.
Charakter wielkiego zwodziciela ujawnił się w walce pomiędzy Chrystusem a szatanem podczas ziemskiej służby Zbawiciela. Nic nie było w stanie tak skutecznie odwrócić od szatana uczuć niebiańskich aniołów i całego wiernego Bogu wszechświata, jak jego okrutne działania wobec Odkupiciela świata. Zuchwałe bluźniercze żądanie, by Chrystus złożył mu hołd; arogancka śmiałość, gdy postawił Go na szczycie góry i na szczycie świątyni; jawnie złośliwe intencje, gdy wzywał Go, by rzucił się z ogromnej wysokości; nieustająca zjadliwość, która przeganiała Go z miejsca na miejsce, pobudzając serca kapłanów i ludu, by odrzucili Jego miłość, a na końcu wołali: „Ukrzyżuj Go, ukrzyżuj Go!” — wszystko to wzbudziło zdziwienie i oburzenie wszechświata.
-302-
To szatan sugerował, aby świat odrzucił Chrystusa. Książę zła użył całej swojej mocy i przebiegłości, by zniszczyć Jezusa, ponieważ wiedział, że miłość i łaska Zbawiciela, Jego współczucie i pełna czułości wrażliwość ukazywały światu charakter Boga. Szatan kwestionował każde twierdzenie wysuwane przez Syna Bożego i wykorzystał ludzi jako swoje narzędzia, aby wypełnić życie Zbawiciela cierpieniem i smutkiem. Sofistyka i fałsz, za pomocą których zamierzał utrudniać dzieło Jezusa; nienawiść, jaką objawiały dzieci nieposłuszeństwa; jego okrutn oskarżenia przeciw Temu, którego życie było jedną bezprzykładną dobrocią — wszystko to wynikało z głęboko zakorzenionego poczucia zemsty. Tłumiony ogień zawiści i zjadliwości, nienawiści i zemsty wybuchnął przeciw Synowi Bożemu na Golgocie, podczas gdy całe niebo patrzyło na tę scenę w niemej grozie.
Kiedy dokonała się wielka ofiara, Chrystus wstąpił na wysokości, odmawiając przyjęcia hołdu aniołów, zanim nie przedstawił swojej prośby: „Chcę, aby ci, których mi dałeś, byli ze mną, gdzie Ja jestem” (J 17,24). Wtedy z niewyrażalną miłością i mocą nadeszła odpowiedź od tronu Ojca: „Niechże mu oddają pokłon wszyscy aniołowie Boży” (Hbr 1,6). Jezus był niesplamiony. Jego poniżenie skończyło się, Jego ofiara się dopełniła; otrzymał imię, które jest ponad wszelkie imię.
Teraz nie było już żadnego usprawiedliwienia dla winy szatana. Objawił swój prawdziwy charakter kłamcy i mordercy. Widać było, że ten sam duch, którym kierował ludźmi pozostającymi pod jego wpływem, objawiłby się, gdyby pozwolono mu kontrolować mieszkańców nieba. Twierdził on, że łamanie Bożego prawa przyniesie wolność i wywyższenie; okazało się jednak, że powoduje niewolę i upadek.
Oskarżenia wysuwane przez szatana wobec Bożego charakteru i Jego rządów zostały ukazane w prawdziwym świetle. Oskarżył Boga o to, że żądając od swoich stworzeń poddania i posłuszeństwa, oczekuje jedynie wywyższenia, i oznajmił, że Stwórca oczekuje samozaparcia od wszystkich, a sam go nie praktykuje ani nie ponosi żadnych ofiar. Teraz okazało się, że zbawiając upadły i grzeszny rodzaj, Władca wszechświata poniósł największą ofiarę, jaką mogła ponieść miłość, ponieważ „Bóg w Chrystusie świat z sobą pojednał” (2 Kor 5,19). Stało się również jasne, że podczas gdy Lucyfer pragnąc zaszczytu i władzy, otworzył drzwi dla grzechu, Chrystus, aby zniszczyć grzech, poniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci.
Bóg objawił swą odrazę wobec przyczyn buntu. Całe niebo ujrzało objawienie Jego sprawiedliwości, zarówno w potępieniu szatana, jak i w odkupieniu człowieka. Lucyfer oznajmił, że skoro Boże prawo jest niezmienne, a kara za jego złamanie nie może zostać darowana, każdy przestępca musi zostać na wieki oddzielony od Bożej łaski.
-303-
Stwierdził, że grzeszny rodzaj znalazł się poza granicą odkupienia, dlatego teraz jest jego prawowitą własnością. Jednak śmierć Chrystusa stanowiła argument nie do odrzucenia na korzyść człowieka. Kara za złamanie prawa spadła na Tego, który był równy Bogu, i człowiek mógł swobodnie przyjąć sprawiedliwość Chrystusa, a przez nawrócone, pokorne życie zwyciężać nad mocą szatana tak, jak zwyciężał Chrystus. W ten sposób Bóg pozostaje sprawiedliwy, a na dodatek usprawiedliwia wszystkich, którzy wierzą w Jezusa.
Jednak Chrystus nie przyszedł na ziemię tylko po to, aby cierpieć i umrzeć w celu odkupienia człowieka. Przyszedł „wywyższyć prawo” i „uczynić je sławnym”. Nie tylko mieszkańcy tego świata mogli zobaczyć, jak powinno być szanowane; niezmienność Bożego prawa została udowodniona przed wszystkimi mieszkańcami wszechświata. Gdyby jego wymagania zostały usunięte, Syn Boży nie musiałby oddawać swego życia, by dokonać pojednania za jego złamanie. Śmierć Chrystusa dowodzi, że jest ono niezmienne. Ofiara poniesiona w celu odkupienia grzeszników, do której popchnęła Ojca i Syna nieskończona miłość, pokazuje całemu wszechświatowi, że fundamentem prawa i rządów Boga jest sprawiedliwość i miłosierdzie. Można było tego dokonać jedynie poprzez taki plan pojednania. Podczas ostatecznego wykonania wyroku sądu okaże się, że nie było powodu, aby zaistniał grzech. Kiedy Sędzia całej ziemi zapyta szatana: „Dlaczego wystąpiłeś przeciwko mnie i okradłeś mnie z poddanych mojego królestwa?”, twórca zła nie będzie umiał podać przyczyny. Zamkną się wszystkie usta i zastępy rebeliantów zaniemówią.
Krzyż Golgoty głosi nie tylko niezmienność prawa Bożego, ale pokazuje wszechświatowi, że zapłatą za grzech jest śmierć. W ostatnim tchnieniu Zbawiciela, w okrzyku: „Wykonało się!” zabrzmiała pieśń pogrzebowa szatana. Rozstrzygnął się wówczas rezultat wielkiego boju, który miał trwać jeszcze tak długo w przyszłości, a ostateczne unicestwienie zła zostało przypieczętowane. Syn Boży przeszedł za wierzeje grobu, aby „przez śmierć pokonać tego, który ma władzę nad śmiercią, to jest diabła” (Hbr 2,14 EIB). Pragnienie wywyższenia się sprawiło, że Lucyfer powiedział: „Wstąpię na niebiosa, swój tron wyniosę ponad gwiazdy Boże (…) zrównam się z Najwyższym”. Bóg oznajmia: „[O] brócę cię w popiół na ziemi (…) przepadniesz na zawsze” (Iz 14,13-14; Ez 28,18-19 DBG). Przyjdzie „dzień, który pali jak piec. Wtedy wszyscy zuchwali i wszyscy, którzy czynili zło, staną się cierniem. I spali ich ten nadchodzący dzień — mówi Pan Zastępów — tak, że im nie pozostawi ani korzenia, ani gałązki” (Ml 3,19).
Cały wszechświat stanie się świadkiem tego, jaka jest natura i jaki jest skutek grzechu. Jego ostateczne zniszczenie, które na początku przeraziłoby aniołów i ściągnęło hańbę na Boga, teraz będzie dowodem Jego miłości i umocni szacunek wobec Niego ze strony wszystkich istot wszechświata, które są szczęśliwe, mogąc wypełniać Jego wolę, i noszą w sercu Jego prawo. Zło już nigdy się nie objawi. Słowo Boże mówi: „[N]ie powstanie po raz drugi utrapienie” (Na 1,9 DBG). Prawo Boże, które szatan określił mianem jarzma niewoli, zostanie uczczone jako prawo wolności. Stworzenie poddane próbie, którą przeszło zwycięsko, już nigdy nie odwróci się od posłuszeństwa Temu, którego charakter, niezgłębiona miłość i nieskończona mądrość objawiły się przed nim w całej swojej pełni.