Wielki Bój – Dzień 080

Rozdział 35 – ZAGROŻONA WOLNOŚĆ SUMIENIA 

Katolicyzm traktowany jest obecnie przez protestantów o wiele bardziej przychylnie niż w przeszłości. W krajach, w których nie jest religią dominującą, a zwolennicy papiestwa, aby zdobyć wpływy, obierają kurs ugodowy, pojawia się rosnąca obojętność w kwestii doktryn, które oddzielają Kościoły reformowane od papieskiej hierarchii. Popularna staje się opinia, że w gruncie rzeczy nie różnimy się w kluczowych kwestiach tak znacznie, jak przypuszczano, i że małe ustępstwo z naszej strony przyniesie nam lepsze porozumienie z Rzymem. Był taki czas, kiedy protestanci przywiązywali dużą wagę do tak drogo kupionej wolności sumienia. Uczyli swoje dzieci, by czuły wstręt wobec papiestwa, i utrzymywali, że poszukiwanie zgody z Rzymem oznacza wymówienie lojalności wobec Boga. Jakże inaczej jednak dziś wyrażane są te uczucia! 

Obrońcy papiestwa twierdzą, że Kościół został oczerniony, natomiast świat protestancki skłonny jest zaakceptować to twierdzenie. Wielu tłumaczy, że niesprawiedliwe jest osądzanie dzisiejszego Kościoła za odrażające i absurdalne rzeczy, jakie cechowały jego panowanie w stuleciach ignorancji i ciemności. Tłumaczą jego straszliwe okrucieństwo barbarzyństwem tamtych czasów i twierdzą, że wpływ współczesnej cywilizacji zmienił jego nastawienie. 

Czyżby ludzie ci zapominali o pretensjach do nieomylności, egzekwowanych przez tę pełną zarozumiałości potęgę przez osiemset lat? Nikt się nie śpieszy, aby wyrzec się roszczeń, które w dziewiętnastym wieku zostały potwierdzone jeszcze bardziej kategorycznie. Skoro Rzym dowodzi, że „Kościół nigdy nie zbłądził; ani też, zgodnie z Pismem, nigdy nie zbłądzi”447, jak mógłby wyrzec się zasad, którymi kierował się w minionych wiekach? 

Kościół papieski nigdy nie zrezygnuje ze swych pretensji do nieomylności. Twierdzi, że wszystko, co zrobił, prześladując tych, którzy odrzucali jego dogmaty, było właściwe. Czy zatem nie powtórzyłby tego samego, gdyby nadarzyła się okazja? Gdyby tylko ograniczenia nakładane przez świeckie rządy zostały usunięte i Rzym odzyskałby swoją dawną władzę, szybko nastąpiłoby odrodzenie jego tyranii i prześladowań. 

Znany pisarz w następujący sposób przedstawia nastawienie katolickiej hierarchii w kwestii wolności sumienia oraz niebezpieczeństw, jakie szczególnie zagrażają Stanom Zjednoczonym, gdy polityka papiestwa odniesie sukces: 

„Jest wielu, którzy skłonni są przypisywać lęk przed katolicyzmem w Stanach Zjednoczonych bigoterii lub niedojrzałości. W charakterze i nastawieniu papiestwa nie widzą niczego, co zagrażałoby wolności naszych instytucji, a w fakcie jego rozwoju niczego złowrogiego. Porównajmy zatem niektóre z fundamentalnych zasad naszych rządów z tymi, którymi kieruje się Kościół katolicki”. 

-338-

„Konstytucja Stanów Zjednoczonych gwarantuje wolność sumienia. Nie ma nic bardziej cennego czy bardziej fundamentalnego. Papież Pius IX w swoim Liście Encyklicznym z 15 sierpnia 1854 roku wyraził się następująco: «Absurdalne i błędne doktryny lub brednie w obronie wolności sumienia stanowią najbardziej szkodliwy błąd — zarazę, której należy bać się w państwie najbardziej spośród wszystkich innych». Ten sam papież w swoim Liście Encyklicznym z 8 grudnia 1864 roku obłożył anatemą «tych, którzy wyznają wolność sumienia i wyznania», a także «wszystkich, którzy utrzymują, że Kościół nie powinien używać siły»”. 

„Pokojowe postępowanie Rzymu w Stanach Zjednoczonych nie oznacza przemiany serca. Jest on tolerancyjny tam, gdzie jest bezradny. Biskup O’Connor mówi: «Wolność religijną można tolerować jedynie, dopóki opozycja nie stanowi zagrożenia dla świata katolickiego». (…) Arcybiskup St. Louis powiedział pewnego razu: «Herezja i niewiara to przestępstwa; w krajach chrześcijańskich, na przykład we Włoszech i Hiszpanii, gdzie wszyscy są katolikami i gdzie religia 

katolicka stanowi zasadniczą składową prawa państwowego, karane są one jak wszystkie inne przestępstwa»”. 

„Każdy kardynał, arcybiskup i biskup w Kościele katolickim składa przysięgę wierności papieżowi, w której występują następująca słowa: «Heretykom, schizmatykom i buntującym się wobec naszego pana (papieża) oraz jego wymienionych następców będę się przeciwstawiał i prześladował ich z całej mojej mocy»”448. 

Prawdą jest, że w społeczności rzymskich katolików jest wielu prawdziwych

chrześcijan. Tysiące ludzi w tym Kościele służą Bogu w zgodzie ze światłem, jakie otrzymali. Nie wolno im korzystać z Jego Słowa i dlatego nie znają prawdy449. Nigdy nie widzieli różnicy między autentyczną służbą serca a tym, co jest jedynie formą i ceremonią. Bóg z czułym rozrzewnieniem spogląda na ludzi wychowanych w złudnej wierze, która nie daje satysfakcji. Pośle promienie światła, które przenikną głębokie ciemności, jakie ich otaczają. Objawi im prawdę, która jest w Chrystusie, i wielu jeszcze zajmie miejsce wśród Jego ludu.  

Jednak katolicyzm jako system nie jest dzisiaj bardziej zgodny z ewangelią Chrystusa niż w jakimkolwiek okresie jego historii. Jeśli Kościoły protestanckie nie rozpoznają znaków czasu, pozostaną w wielkiej ciemności. Kościół rzymski ma bardzo dalekosiężne plany i sposoby działania. Angażuje wszelkie środki, aby rozprzestrzenić swój wpływ i powiększyć swoją władzę, przygotowując się do zażartego i pełnego determinacji konfliktu mającego na celu odzyskanie władzy na świecie, przywrócenie prześladowań i zniweczenie wszystkich dokonań protestantyzmu. Katolicyzm wszędzie zyskuje na popularności. Wystarczy przyjrzeć się rosnącej liczbie kościołów i kaplic w krajach protestanckich, rosnącej popularności kolegiów i seminariów w Ameryce, tak szeroko popieranych przez protestantów, wzrostowi rytualizmu w Anglii i częstym odejściom z Kościołów protestanckich do katolicyzmu. To wszystko powinno budzić niepokój tych, którzy cenią czyste zasady ewangelii.

-339-

 Protestanci pozwalali sobie na igranie z papiestwem i popieranie go; szli na takie kompromisy i ustępstwa, którymi byli zaskoczeni sami katolicy i których nie byli w stanie zrozumieć. Zamykano oczy na prawdziwy charakter rzymskiego katolicyzmu i niebezpieczeństwa, jakich należałoby się obawiać ze strony jego rządów. Powinno się ostrzec ludzi, aby stawili opór zakusom tego największego wroga swobód obywatelskich i religijnych. 

Wielu protestantów przypuszcza, że religia katolicka jest nieatrakcyjna, a jej obrządek to nudny, pozbawiony znaczenia cykl ceremonii. W tym miejscu popełniają błąd. Choć katolicyzm opiera się na zwiedzeniu, nie jest prymitywnym i niewyszukanym kuglarstwem. Nabożeństwo w Kościele rzymskim to ceremonia w najwyższym stopniu fascynująca. Jej wspaniałość i uroczyste rytuały przyciągają ludzkie zmysły i uciszają głos rozsądku i sumienia. Oczarowują wzrok — potężne kościoły, imponujące procesje, złote ołtarze, lśniące klejnotami monstrancje, dobrane obrazy i wyrafinowane rzeźby odwołują się do ludzkiej potrzeby piękna. Fascynują słuch — głębokie tony muzyki organowej, mieszające bogactwo dźwięków z melodią wielu głosów, która płynie pod strzeliste łuki potężnych katedr i rozbrzmiewa wśród filarów ich bocznych naw, nie mogą pozostać bez echa, napawając umysł bojaźnią i czcią. 

Ten zewnętrzny splendor, wystawność i ceremonialność, które jedynie oszukują potrzeby wygłodniałego serca, są dowodem wewnętrznego rozkładu. Religia Chrystusa nie potrzebuje takich atrakcji, aby się reklamować. W płynącym z krzyża świetle prawdziwe chrześcijaństwo ukazuje się w takiej czystości i takim pięknie, że żadne zewnętrzne dekoracje nie są w stanie spotęgować jego prawdziwej wartości. Jego piękno stanowi świętość, pokorny i cichy duch, który ma wartość przed Bogiem. 

Kwiecistość stylu niekoniecznie musi być dowodem czystości i wzniosłości idei. Wysokie pojęcie o sztuce i wyrafinowany gust często są cechami umysłów przyziemnych i zmysłowych. Szatan niejednokrotnie wykorzystuje je, aby sprawiać, by ludzie zapominali o potrzebach duchowych, tracili z oczu przyszłe, nieśmiertelne życie, odwracali się od swego nieskończonego Pomocnika i żyli jedynie tym światem. 

Religia polegająca na tym, co zewnętrzne, pociąga nieodrodzone serca. Wystawność i ceremonia katolickich nabożeństw posiada uwodzicielską, urzekającą moc, która zwodzi wielu. Zaczynają oni postrzegać Kościół katolicki jako bramę do nieba. Jedynie ci, którzy pewnie stanęli na fundamencie prawdy i których serca zostały odnowione przez Ducha Bożego, są bezpieczni wobec tego wpływu. Tysiące, które nie mają osobistego doświadczenia z Chrystusem, przyjmą pozbawione mocy formy pobożności. Takiej właśnie religii pragną tłumy. 

Roszczenia Kościoła dotyczące prawa do odpuszczania grzechów sprawiają, że katolicy swobodnie traktują kwestię grzechu w ogóle, a sakrament spowiedzi, bez którego nie uzyskuje się tam przebaczenia, prowadzi do zezwalania na zło. Ten, kto klęka przed upadłym człowiekiem i podczas spowiedzi wyjawia skryte myśli i wyobrażenia, jakie nosi w sercu, degraduje własne człowieczeństwo i poniża wszelką szlachetną skłonność własnego ducha. Odsłaniając upadki swego życia księdzu — błądzącemu, grzesznemu śmiertelnikowi, zbyt często zepsutemu pijaństwem i wyuzdaniem — obniża standard swojego charakteru, a w konsekwencji hańbi się on sam. Jego idea Boga degraduje się do wyobrażenia upadłego człowieka, ponieważ ksiądz jest przedstawicielem Boga. Poniżające wyznanie człowieka przed człowiekiem jest tajemnym źródłem, z którego pochodzi wiele zła, jakie plami świat i przygotowuje go do ostatecznego zniszczenia. Jednak ten, kto lubi pobłażać samemu sobie, woli złożyć wyznanie przed śmiertelnym bliźnim, niż otworzyć serce przed Bogiem. Dla ludzkiej natury przyjemniej jest odbyć pokutę, niż porzucić grzech; łatwiej jest umartwiać ciało, ubierając się w wór pokutny, chłostając się rózgami i raniąc łańcuchami, niż ukrzyżować cielesne namiętności. Ciężkie jest brzemię, które woli ponieść zmysłowe serce, zamiast pochylić się pod jarzmem Chrystusa.

-340-

 Istnieje uderzające podobieństwo pomiędzy Kościołem rzymskim a Kościołem żydowskim za czasów pierwszego przyjścia Chrystusa. Podczas gdy Żydzi potajemnie deptali każdą zasadę prawa Bożego, oficjalnie rygorystycznie przestrzegali jego nakazów, obciążając je obostrzeniami i tradycjami, które sprawiały, że posłuszeństwo wobec nich było bolesne i ciężkie. Podobnie jak Żydzi udawali szacunek wobec prawa, tak katolicy głoszą szacunek wobec krzyża. Wynoszą symbol cierpień Chrystusa, podczas gdy swoim życiem zapierają się Tego, którego on reprezentuje. 

Zwolennicy papiestwa umieszczają krzyże na swoich kościołach, ołtarzach i ubraniach. Wszędzie widać znak krzyża. Wszędzie jest wywyższany i obdarzany zewnętrzną czcią. Jednak nauki Chrystusa są zakopane pod stertą pozbawionych sensu tradycji, fałszywych interpretacji i rygorystycznych przymusów. Słowa Zbawiciela dotyczące sfanatyzowanych Żydów odnoszą się z jeszcze większą siłą do przywódców Kościoła katolickiego: „[W]iążą ciężkie brzemiona i kładą na barki ludzkie, ale sami nawet palcem swoim nie chcą ich ruszyć” (Mt 23,4). Sumienni ludzie trzymani są w bezustannym strachu przed gniewem urażonego Boga, podczas gdy wielu dygnitarzy Kościoła żyje w luksusie i oddaje się zmysłowym przyjemnościom. 

Kult obrazów i relikwii, wstawiennictwo świętych i kult papieża są narzędziami szatana służącymi do tego, aby odciągać umysły ludzi od Boga i Syna Bożego. Dla dopełnienia tego obrazu upadku zamierza on jeszcze odwrócić ich uwagę od Boga, przez którego jedynie są w stanie znaleźć zbawienie. Będzie kierował ich ku każdemu innemu obiektowi, który mógłby być substytutem Tego, który powiedział: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie” (Mt 11,28). 

Szatan bezustanne robi wszystko, aby w zniekształcony sposób przedstawiać charakter Boży, naturę grzechu i istotne kwestie wielkiego konfliktu. Jego sofistyka pomniejsza nakazy Bożego prawa i daje ludziom przyzwolenie na grzech. Równocześnie sprawia, że pielęgnują oni fałszywe pojęcie o Bogu i traktują Go raczej z lękiem i nienawiścią niż z miłością. Okrucieństwo tkwiące w jego własnym charakterze przypisuje Stwórcy; wbudowane jest ono w systemy religijne i wyraża się w formach kultu. W ten sposób umysły ludzi zostają zaślepione, a szatan robi z nich swoje narzędzia w wojnie przeciwko Bogu. Przez fałszywe pojęcia na temat Bożych cech charakteru pogańskie narody doszły do przekonania, że aby zapewnić sobie przychylność bóstwa, niezbędna jest ofiara z człowieka; w ten sposób dokonywano straszliwych zbrodni w formie różnych odmian bałwochwalstwa. 

Kościół rzymskokatolicki, łącząc formy pogaństwa z chrześcijaństwem i — podobnie jak pogaństwo — fałszywie przedstawiając Boży charakter, dopuszczał się nie mniej okrutnych i odrażających praktyk. W czasach papieskiej supremacji istniały narzędzia tortur służących wymuszaniu zgody na jego nauki. Dla tych, którzy nie ustępowali wobec jego roszczeń, istniał stos. Przeprowadzano rzezie na skalę tak ogromną, że ich rozmiar nie zostanie poznany aż do chwili sądu. Dygnitarze Kościoła studiowali pod okiem szatana, jakie jeszcze wynaleźć środki, aby zadać najwymyślniejsze tortury, nie przerywając równocześnie życia ofiary. W wielu przypadkach piekielny proces powtarzał się do ostatnich granic ludzkiej wytrzymałości, aż natura poddawała się w zmaganiach i cierpiący witał śmierć jak słodkie wyzwolenie.

Taki był los przeciwników Rzymu. Dla swych zwolenników miał on dyscyplinę w postaci biczowania się, wycieńczającego postu, umartwiania ciała w każdej łamiącej ducha formie, jaką tylko dopuszczała wyobraźnia.  

Posted in

Droga do Odnowy

Leave a Comment