Wielki Bój – Dzień 028

Duchowa udręka, jakiej Luter doświadczył dawno temu w Erfurcie, powróciła teraz ze zdwojoną siłą, kiedy zobaczył rezultaty fanatyzmu przypisywanego reformacji. Książęta popierający papiestwo oznajmili — a wielu było gotowych w to uwierzyć — że rebelia jest oczywistym rezultatem nauk Lutra. Choć to oskarżenie nie miało żadnych podstaw, doprowadziło reformatora do głębokiej rozpaczy. Wydawało się, że zniesławienie prawdy poprzez porównanie jej z najbardziej prymitywnym fanatyzmem to więcej, niż jest w stanie znieść. Z drugiej strony, przywódcy rewolty nienawidzili Lutra, ponieważ nie tylko sprzeciwiał się ich doktrynom i podważał ich pretensje do Boskiego natchnienia, ale nazwał ich także buntownikami przeciw władzy świeckiej. W odwecie ogłosili, że jest fałszywym samozwańcem. Wydawało się, że ściągnął na siebie nienawiść zarówno książąt, jak i ludu. 

Stronnicy papiestwa triumfowali, oczekując, że staną się świadkami rychłego upadku reformacji; winili Lutra nawet za te błędy, których naprawy tak gorąco pragnął. Ugrupowanie fanatyków, głosząc obłudnie, że zostało potraktowane bardzo niesprawiedliwie, zyskało sympatię niezliczonej liczby ludzi, a jego przedstawiciele — jak to często bywa z tymi, którzy stają po niewłaściwej stronie — zaczęli być uważani za męczenników. W ten sposób tych, którzy na wszelkie sposoby sprzeciwiali się reformacji, żałowano i wysławiano jako ofiary okrucieństwa i ucisku. Było to dzieło szatana kierowane tym samym duchem buntu, który najpierw objawił się w niebie. 

Szatan bezustannie usiłuje zwodzić ludzi i robić wszystko, by nazywali grzech sprawiedliwością, a sprawiedliwość grzechem. Jakiż osiągnął sukces! Jak często wierni słudzy Boga spotykają się z potępieniem i naganą, ponieważ odważnie stają w obronie prawdy! Chwali się ludzi, którzy są jedynie narzędziami szatana, i schlebia się im, a nawet postrzega się ich jako męczenników, podczas gdy ci, którym należy się szacunek i poparcie za ich wierność Bogu, pozostają samotni, narażeni na nieufność i podejrzenia. 

Udawana świętość i symulowane uświęcenie ciągle wykonują swe zwodnicze dzieło. Ten sam duch objawia się w różnych formach podobnie jak w czasach Lutra, odwracając umysły od Pisma Świętego i przekonując ludzi, aby byli posłuszni raczej własnym uczuciom i wrażeniom niż prawu Bożemu. Oto jeden z najbardziej skutecznych środków wykorzystywanych przez szatana, aby czystość i prawdę postawić w złym świetle. 

Luter odważnie bronił ewangelii przed nadchodzącymi z każdej strony atakami. W każdym starciu Słowo Boże okazało się potężną bronią. Przy jego pomocy wojował z autorytetem, jaki zawłaszczył sobie papież, i racjonalistyczną filozofią scholastyków, a równocześnie stał nieporuszony jak skała wobec fanatyzmu, który próbował połączyć się z reformacją. 

Każda z tych przeciwstawnych sił w sobie właściwy sposób odrzucała Pismo Święte i wywyższała ludzką mądrość jako źródło prawdy religijnej i wiedzy. Racjonalizm gloryfikuje umysł i czyni z niego probierz dla religii. Katolicyzm głoszący, że jego najwyższy kapłan sprawuje niezmienną po wszystkie czasy władzę na podstawie sukcesji pochodzącej w prostej linii od pierwszych apostołów, pod przykrywką świętości apostolskiego autorytetu pławi się we wszelkim zbytku i zepsuciu. Natchnienie, które wywyższali Münzer i jego towarzysze, nie pochodziło z innego źródła niż wybryki wyobraźni, i prowadziło do odrzucenia wszelkiej zwierzchności — zarówno ludzkiej, jak i Boskiej. Prawdziwe chrześcijaństwo uważa Słowo Boże za wielką skarbnicę natchnionej prawdy i probierz wszelkiego natchnienia. 

Po powrocie z Wartburga Luter ukończył tłumaczenie Nowego Testamentu i wkrótce lud niemiecki otrzymał ewangelię w swoim własnym języku.  

-121 –

Tłumaczenie to zostało przyjęte z wielką radością przez wszystkich, którzy kochali prawdę; jednak ci, którzy wybrali ludzkie przykazania i tradycje, odrzucili je z pogardą. 

Księża byli zatrwożeni na myśl, że teraz prości ludzie będą w stanie dyskutować z nimi na temat nauk Słowa Bożego i że w ten sposób wyjdzie na jaw ich własna ignorancja. Broń, jaką stanowiło ich przyziemne rozumowanie, była bezsilna wobec miecza Ducha. Rzym wykorzystywał całą swoją władzę, aby zapobiec rozpowszechnianiu Pisma Świętego; jednak na nic zdały się dekrety, anatemy i tortury. Im bardziej potępiano Biblię i zakazywano jej czytania, tym większe było pragnienie ludzi, aby dowiedzieć się, czego tak naprawdę ona naucza. Wszyscy, którzy potrafili czytać, pragnęli samodzielnie studiować Słowo Boże. Nosili je przy sobie, czytali i wracali do niego; i nie spoczęli, póki nie nauczyli się na pamięć obszernych fragmentów. Widząc, jak przychylnie został przyjęty Nowy Testament, Luter natychmiast przystąpił do tłumaczenia Starego i publikował go partiami, w miarę powstawania kolejnych części. 

Pisma reformatora były przyjmowane zarówno w mieście, jak i w chacie wieśniaka. „Co stworzył Luter i jego przyjaciele, to inni puszczali w obieg. Mnisi, przekonani o bezprawiu zakonnych zobowiązań, pragnący zmiany swego gnuśnego życia na pełne działania, jednak nie dość obeznani ze Słowem Bożym, by móc je głosić, wędrowali przez wszystkie prowincje, odwiedzając szałasy i chaty, gdzie sprzedawali książki Lutra i jego przyjaciół. Wkrótce w Niemczech zaroiło się od tych odważnych kolporterów”174. Pisma te studiowali z głębokim zainteresowaniem bogaci i biedni, uczeni i niewykształceni. Nocami nauczyciele wiejskich szkół czytali je na głos małym grupom zebranym przy kominku. Każdy wysiłek sprawiał, że jakieś serca przekonywały się do prawdy, a przyjąwszy Słowo z wdzięcznością, same przekazywały dobrą nowinę innym. 

Sprawdziły się natchnione słowa: „Wykład słów twoich oświeca, daje rozum prostaczkom” (Ps 119,130). Studium Pisma Świętego dokonywało potężnej zmiany w umysłach i sercach ludzi. Rządy papiestwa nałożyły na jego poddanych żelazne jarzmo, które trzymało ich w okowach ignorancji i poniżenia. Skrupulatnie kultywowano zabobonne zachowywanie form; jednak serce i intelekt miały niewielki udział w całej tej służbie. 

 -122- 

Kazania Lutra, przedstawienie jasnych prawd Słowa Bożego i Słowo oddane do rąk zwykłych ludzi obudziły drzemiące w nich siły, nie tylko oczyszczając i uszlachetniając duchową naturę, ale udzielając nowych sił i jasności intelektowi. 

Widywano ludzi z różnych warstw społecznych, którzy z Biblią w ręku bronili doktryn reformacji. Katolicy, którzy pozostawili studiowanie Pisma Świętego księżom i mnichom, teraz oczekiwali od nich, aby wystąpili przeciwko nowym naukom. Jednak nie znając ani Pism, ani mocy Bożej, księża i zakonnicy byli pokonywani przez tych, których określali mianem nieuczonych i heretyków. „Na nieszczęście” — napisał pewien katolicki pisarz — „Luter wyjaśnił swoim naśladowcom, by nie pokładali zaufania w niczym innym jak tylko w Piśmie Świętym”175. Tłumy zbierały się, aby słuchać, jak ludzie niewykształceni bronią prawdy, a nawet dyskutują z obdarzonymi wiedzą i elokwencją teologami. Gdy argumenty tych ostatnich spotykały się z prostymi naukami Słowa Bożego, objawiała się ich niewiedza, której mogli się jedynie wstydzić. Wyrobnicy, żołnierze, kobiety, nawet dzieci — wszyscy oni byli bardziej obeznani z naukami Biblii niż księża i uczeni doktorzy. 

Kontrast pomiędzy uczniami ewangelii i obrońcami katolickich zabobonów ujawniał się nie tylko wśród uczonych, ale także wśród prostego ludu. „W przeciwieństwie do starych obrońców hierarchii, którzy zaniedbali studiowanie języków i zainteresowanie literaturą, (…) byli to roztropni młodzi ludzie poświęceni nauce, badający Pismo, zapoznający się z arcydziełami starożytności. Obdarzeni bystrością umysłu, szlachetnym duchem i nieustraszonym sercem, osiągali takie wyżyny wiedzy, że przez długi czas nikt nie mógł się z nimi równać. (…) Dlatego kiedy ci młodzi obrońcy reformacji spotykali w jakimkolwiek zgromadzeniu papieskich doktorów, atakowali ich z taką pewnością i łatwością, że tamci, wykazując się własną niewiedzą, wahali się, byli zakłopotani i w oczach wszystkich stawali się obiektem pogardy”176. 

Kiedy rzymskie duchowieństwo widziało, jak maleją jego zgromadzenia, wezwało na pomoc władzę świecką i wszelkimi dostępnymi środkami próbowało zawrócić swych słuchaczy. Jednak ludzie odnaleźli w nowych naukach to, co zaspokajało potrzeby ich dusz, i odwrócili się od tych, którzy tak długo karmili ich bezwartościowymi plewami zabobonnych rytuałów i ludzkich tradycji. 

Kiedy rozpoczęły się prześladowania wobec nauczycieli prawdy, poszli oni za radą Chrystusa: „A gdy was prześladować będą w jednym mieście, uciekajcie do drugiego” (Mt 10,23). Światło docierało wszędzie. Uciekinierzy w każdym miejscu mogli znaleźć gościnny dom, który otwierał przed nimi swoje drzwi, a chroniąc się tam, opowiadali o Chrystusie — czasem w kościołach, a jeśli nie mieli tej okazji, w prywatnych domach czy pod gołym niebem. W każdym miejscu, w którym znajdowali słuchaczy, powstawała świątynia. Prawda głoszona z taką energią i pewnością rozprzestrzeniała się z nieodpartą mocą. 

Na próżno wzywano władze kościelne i cywilne, aby wytępiły herezję. Na próżno stosowano więzienie, tortury, stosy i miecz. Tysiące wierzących przypieczętowały swoją wiarę własną krwią, a mimo to dzieło nadal się rozwijało. Prześladowania przyczyniały się jedynie do rozpowszechnienia prawdy, a fanatyzm, który szatan zamierzał z nią połączyć, tylko wyraźniej ukazywał kontrast pomiędzy jego dziełem a dziełem Boga. 

Posted in

Droga do Odnowy

Leave a Comment