(So 1,15-16). „Oto nadchodzi dzień Pana, (…) aby obrócić ziemię w pustynię, a grzeszników z niej wytępić” (Iz 13,9).
Ze względu na ów wielki dzień Biblia najbardziej uroczystymi i przejmującymi słowami wzywa lud Boży, aby ocknął się z duchowego letargu i szukał Boga w pokucie i uniżeniu: „Zatrąbcie na rogu na Syjonie! Krzyczcie na mojej świętej górze! Niech zadrżą wszyscy mieszkańcy ziemi, gdyż nadchodzi dzień Pana, gdyż jest bliski!”. „[O]głoście święty post, zwołajcie zgromadzenie! Zgromadźcie lud, poświęćcie zebranie, zbierzcie starszych, zgromadźcie dzieci i niemowlęta! Niech oblubieniec wyjdzie ze swej komory, a oblubienica ze swej komnaty! Niech kapłani, słudzy Pana, zapłaczą między przedsionkiem a ołtarzem”. „Nawróćcie się do mnie całym swym sercem, w poście, płaczu i narzekaniu! Rozdzierajcie swoje serca, a nie swoje szaty, i nawróćcie się do Pana, swojego Boga, gdyż On jest łaskawy i miłosierny, nierychły do gniewu i pełen litości” (Jl 2,1.15-17.12-13).
Aby ludzie mogli ostać się w dniu Pana, musiało dokonać się wielkie dzieło reformy. Bóg widział, że wielu z tych, którzy mienili się być Jego ludem, nie budowało dla wieczności, i w swoim miłosierdziu zamierzał skierować do nich poselstwo ostrzeżenia, aby wyrwać ich z letargu i skłonić do przygotowania się na nadejście Pana.
Ostrzeżenie to zapisane jest w 14. rozdziale Księgi Apokalipsy. Jest to potrójne poselstwo przestawione przez niebiańskie istoty, a zaraz po nim opisany jest Syn Człowieczy, który przychodzi, aby zebrać „żniwo ziemi”. Pierwsze ostrzeżenie ogłasza zbliżanie się sądu. Prorok widzi anioła „lecącego przez środek nieba, który miał ewangelię wieczną, aby ją zwiastować mieszkańcom ziemi i wszystkim narodom, i plemionom, i językom, i ludom, który mówił donośnym głosem: Bójcie się Boga i oddajcie mu chwałę, gdyż nadeszła godzina sądu jego, i oddajcie pokłon temu, który stworzył niebo i ziemię, i morze, i źródła wód” (Ap 14,6-7).
Poselstwo to określone zostało jako część „wiecznej ewangelii”. Dzieła jej głoszenia nie powierzono aniołom, ale ludziom. Święci aniołowie zostali zaangażowani w kierowanie tą pracą — zawiadują wielkimi ruchami prowadzącymi do zbawienia ludzi; jednak rzeczywiste głoszenie ewangelii na ziemi dokonuje się dzięki sługom Chrystusa.
Wierni ludzie, którzy posłusznie poszli za namową Ducha Świętego i naukami Słowa Bożego, mieli ogłosić poselstwo światu. Byli to ci, którzy dali posłuch „słowu prorockiemu jeszcze bardziej potwierdzonemu”, „pochodni, świecącej w ciemnym miejscu, dopóki dzień nie zaświta i nie wzejdzie jutrzenka” (2 P 1,19). Poszukiwali poznania Boga bardziej niż ukrytych skarbów, wiedząc, że zdobyć je „jest lepiej niż nabyć srebro i zdobyć (…) znaczy więcej niż złoto” (Prz 3,14). A Pan objawił im wielkie prawdy swojego królestwa. „Społeczność z Panem mają ci, którzy się go boją, On też obwieszcza im przymierze swoje” (Ps 25,14).
Ci, którzy zrozumieli tę prawdę i zaangażowali się w jej głoszenie, nie byli wykształconymi teologami. Gdyby ci ostatni byli wiernymi strażnikami, pilnie i z modlitwą przeszukującymi Pisma, wiedzieliby, jaka to pora nocna333; proroctwa ukazałyby im wydarzenia, jakie miały mieć miejsce. Oni jednak nie zajęli swojego stanowiska, a poselstwo zostało przekazane przez skromniejszych niż oni. Jezus powiedział: „Chodźcie, póki światłość macie, aby was ciemność nie ogarnęła” (J 12,35). Ci, którzy odwrócili się od światła, jakiego udzielił im Bóg, albo zaniedbali poszukiwania go, kiedy znajdowało się w ich zasięgu, pozostaną w ciemności. Jednak Zbawiciel zapewnia: „Ja jestem światłością świata; kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość żywota” (J 8,12). Ktokolwiek będzie szczerze dążył do wypełniania woli Bożej, sumiennie podążając za światłem, jakie już zostało mu udzielone, otrzyma większe
-194-
światło; zostanie mu posłana gwiazda niebiańskiej jasności, która wprowadzi taką osobę we wszelką prawdę.
Przed pierwszym przyjściem Chrystusa jerozolimscy kapłani i uczeni, którym powierzono Boże proroctwa, mogli rozpoznać znaki czasu i ogłosić nadejście Obiecanego. Proroctwo Micheasza wskazywało miejsce Jego urodzenia (Mi 5,1); Daniel określił czas Jego przyjścia (Dn 9,25). Bóg powierzył te proroctwa przywódcom narodu żydowskiego; nie mogli tłumaczyć się, że o tym nie wiedzieli i dlatego nie ogłosili ludowi, że przyjście Mesjasza jest bliskie. Ich niewiedza stanowiła wynik grzesznego zaniedbania. Żydzi budowali pomniki zamordowanym prorokom Bożym, podczas gdy równocześnie — okazując względy wielkim tego świata — składali hołd sługom szatana. Zaabsorbowani ambicjonalną walką o władzę i wpływ na ludzi stracili z oczu zaszczyty zaoferowane im przez Króla niebios.
Starsi Izraela powinni byli z głębokim i pełnym czci zainteresowaniem badać okoliczności, miejsce i czas największego wydarzenia w historii świata — przyjścia Syna Bożego, który miał wybawić człowieka. Wszyscy powinni byli czuwać i oczekiwać, aby znaleźć się wśród pierwszych, którzy powitają Odkupiciela. Spójrzcie jednak na dwoje znużonych wędrowców ze wzgórz Nazaretu, którzy przemierzają wąską uliczkę biegnącą aż na wschodni skraj miasteczka, na próżno poszukując bezpiecznego miejsca na nocny spoczynek. Nie otwierają się przed nimi żadne drzwi. W końcu znajdują schronienie w obskurnej stajni przygotowanej dla bydła i tam rodzi się Zbawiciel świata.
Niebiańscy aniołowie widzieli chwałę, jaką Syn Boży dzielił z Ojcem, zanim powstał świat, i z największym zainteresowaniem śledzili moment Jego pojawienia się na ziemi, które powinno stanowić powód wielkiej radości dla wszystkich ludzi. Zostali wyznaczeni, aby zanieść radosną wieść tym, którzy byli przygotowani, aby ją przyjąć i którzy z radością przekazaliby ją mieszkańcom ziemi. Chrystus raczył przyjąć ludzką naturę; miał ponieść nieskończenie ciężkie brzemię, kładąc swe życie w ofierze za grzech; jednak aniołowie spodziewali się, że nawet w swym uniżeniu Syn Najwyższego ukaże się ludziom w godności i chwale odzwierciedlającej Jego charakter. Czy wielcy tego świata zgromadzą się w stolicy Izraela, aby uczcić Jego przyjście? Czy zastępy aniołów przedstawią Go tym, którzy na Niego oczekują?
Anioł odwiedza ziemię, aby zobaczyć, kto jest gotów, by przywitać Jezusa. Nie dostrzega jednak żadnych oznak oczekiwania. Nie słyszy głosów dziękczynienia i triumfu, że oto kończy się czas oczekiwania na Mesjasza. Przez jakiś czas unosi się nad wybranym miastem i nad świątynią, w której przez wieki objawiała się Boża obecność; nawet tutaj spotyka tę samą obojętność. Kapłani z całą swoją dumą i celebrą składają w świątyni ułomne ofiary. Faryzeusze podniesionym tonem zwracają się do ludu albo głośno odprawiają modły na rogach ulic. W pałacach królów, w zgromadzeniach filozofów, w szkołach rabinów — wszyscy są jednakowo nieświadomi wspaniałego wydarzenia, które napełniło całe niebo radością i chwałą: że oto na ziemi ma się pojawić Odkupiciel ludzkości.
Nie ma żadnych oznak oczekiwania na Chrystusa, żadnych przygotowań na przybycie Księcia życia. Zdumiony niebiański posłaniec już gotów jest wracać do nieba z kłopotliwą wiadomością, kiedy odkrywa gromadę pasterzy strzegących nocą swoich stad, wpatrzonych w rozgwieżdżone niebo, rozważających proroctwo o przyjściu Mesjasza na ziemię i stęsknionych za Odkupicielem świata. Oto ci, którzy są przygotowani na przyjęcie poselstwa z nieba. I nagle anioł pojawia się przed nimi, oznajmiając radosną nowinę. Niebiańska chwała spływa na równinę, ukazują się niezliczone zastępy aniołów. Zdawać by się mogło, że radość, jaką ten posłaniec przynosi z nieba, jest zbyt wielka dla niego jednego, dlatego mnóstwo głosów wybucha hymnem, który pewnego dnia zaśpiewają tłumy zbawionych: „Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie” (Łk 2,14).
-195-
O, jakaż nauka płynie z tej cudownej historii z Betlejem! Jaką jest naganą dla naszej niewiary, dumy i samowystarczalności. Jakim ostrzeżeniem, że przez naszą własną występną obojętność my również możemy przeoczyć znaki czasu i w ten sposób nie rozpoznać dnia naszego nawiedzenia.
Nie tylko pośród wzgórz Judei, nie tylko wśród skromnych pasterzy znaleźli aniołowie tych, którzy oczekiwali na przyjście Mesjasza. W pogańskim kraju również byli tacy, którzy na Niego czekali — mądrzy, bogaci i dostojni filozofowie Wschodu. Badając przyrodę, dostrzegali Boga w dziełach Jego rąk. Z hebrajskich pism dowiedzieli się o Gwieździe, która miała powstać z Jakuba, i z niecierpliwością oczekiwali przyjścia Tego, który miał być nie tylko „Pociechą Izraela”, ale także „Światłością, która oświeci pogan” i „Zbawieniem aż po krańce ziemi” (Łk 2,25.32; Dz 13,47). Poszukiwali światła i światło od tronu Bożego oświetliło ścieżkę, którą mogli podążyć. Podczas gdy kapłani i rabini z Jeruzalem, wyznaczeni na strażników i wykładowców prawdy, tkwili w ciemności, zesłana przez niebo gwiazda prowadziła tych nieznanych pogan do miejsca narodzin Króla.
To ze względu na „tych, którzy Go oczekują”, Chrystus „drugi raz ukaże się nie z powodu grzechu” (Hbr 9,28). Podobnie jak wieść o narodzinach Zbawiciela, również poselstwo o powtórnym przyjściu nie zostało powierzone religijnym przywódcom ludu. Zaniedbali oni osobistą łączność z Bogiem i odrzucili światło z nieba; dlatego apostoł Paweł nie wspomina o nich, gdy mówi: „Wy zaś, bracia, nie jesteście w ciemności, aby was dzień ten jak złodziej zaskoczył. Wy wszyscy bowiem synami światłości jesteście i synami dnia. Nie należymy do nocy ani do ciemności” (1 Tes 5,4-5).
Stróżowie na murach Syjonu powinni byli jako pierwsi podchwycić wieści o przyjściu Zbawiciela i na cały głos zwiastować, że się zbliża; powinni byli ostrzec ludzi, aby przygotowali się na Jego przyjście. Ale oni spokojnie śnili o pokoju i bezpieczeństwie, podczas gdy ludzie wokół spali pogrążeni w swoich grzechach. Jezus postrzegał swój Kościół jako bezpłodne drzewo figowe pokryte pysznym listowiem, ale pozbawione cennego owocu. Z dumą zachowywano religijne formy, brakowało w nich jednak ducha prawdziwej pokory, skruchy i wiary, który jako jedyny potrafi pobudzić do służby przynoszącej radość Bogu. Zamiast darów łaski Ducha Świętego objawiały się duma, formalizm, zarozumiałość, egoizm i przymus. Dryfujący Kościół zamknął oczy na znaki czasu. Bóg go nie porzucił i nie zawiodła Jego wierność; to oni oddalili się od Niego i odseparowali się od Jego miłości. Ponieważ odmówili spełnienia warunków, przeznaczone dla nich obietnice nie mogły się wypełnić.
Taki jest nieuchronny rezultat lekceważenia światła i przywilejów, jakie oferuje Bóg. Jeśli Kościół nie będzie kroczył drogą, którą On prowadzi, przyjmując od Niego każdy promień światła i podejmując się każdego zadania, jakie należy wykonać, religia nieuchronnie zdegeneruje się do zachowywania form i zaniknie duch żywej pobożności. Prawda ta niejednokrotnie znajdowała odbicie w historii Kościoła. Bóg oczekuje od swojego ludu uczynków wiary i posłuszeństwa proporcjonalnych do udzielonych błogosławieństw i przywilejów. Posłuszeństwo wymaga poświęcenia i pociąga za sobą krzyż; oto dlaczego tak wielu tych, którzy twierdzą, że są naśladowcami Chrystusa, odmówiło przyjęcia światła z nieba i — jak niegdyś Żydzi — nie poznało czasu swego nawiedzenia (Łk 19,44). Z powodu ich dumy i braku zaufania Bóg ominął ich i objawił swoją prawdę tym, którzy jak pasterze z Betlejem i mędrcy ze Wschodu podążyli za całym światłem, jakie otrzymali.